Krzysztof Jędrzejewski nie planuje wezwania

Chcę inwestować w Rafamet i Mostostal Zabrze, ale nie planuję na razie wezwania na Patentusa czy Bumech - mówi Krzysztof Jędrzejewski, prezes Kopeksu

Publikacja: 23.01.2012 07:00

Krzysztof Jędrzejewski nie planuje wezwania

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Czy między panem a byłym prezesem Kopeksu, Marianem Kostemspkim był jednak jakiś konflikt – zarządzania, czy innej natury? Po tym, jak został odwołany wydawało się, że dogadali się panowie w kwestii tego, że Kostemspki wejdzie do rady nadzorczej Kopeksu. Okazało się, że go tam nie ma. Może więc odejść z firmy. O co chodzi?

- Nie było żadnego zdarzenia między nami. Chodziło tylko o różne podejście do sposobu zarządzania firmą. Na obecnym etapie funkcjonowania Grupy Kopex niezbędne jest wprowadzenie zarządzania zespołowego, bardzo precyzyjnego podziału kompetencji w zarządzie oraz transparentności w komunikacji. Po jego odwołaniu rozmawiałem z członkami rady nadzorczej i doradcami. Po tych konsultacjach zdecydowałem, że chcę mieć pełną swobodę w zarządzaniu grupą. Na dziś nie mam żadnej propozycji dla pana Kostempskiego.

Pana wizja Kopeksu jako głównego akcjonariusza to jedno, ale jakie trzy główne zadania widzi pan dla firmy jako jej prezes?

- Pierwsze z nich jest już realizowane. Chodzi o ukształtowanie z Grupy Kopex jednolitego, sprawnie funkcjonującego organizmu, integrując spółki w trzech dywizjach biznesowych skoncentrowanych na produkcji maszyn i usługach górniczych. Jesteśmy w trakcie budowy dywizji maszynowej, na ukończeniu jest stworzenie dywizji usług dla górnictwa i elektronicznej. Drugi cel związany jest z ludźmi, zintegrowaniem pracy na wielu jej szczeblach. Chodzi o reorganizację zarządzania Grupą Kopex w kierunku rozwoju procesów zarządczych i struktur kadrowych mających rozwinąć kreatywność i współpracę zespołową. Trzeci zaś związany jest z rynkami zagranicznymi, na których już jesteśmy i na które wchodzimy. Chodzi o systemowe działanie w kierunku rozwoju kadry menedżerskiej o takich doświadczeniach i kompetencjach, które można wykorzystać aby umacniać pozycję Grupy na najbardziej konkurencyjnych i wymagających rynkach zagranicznych.

Mówi pan o tej „międzynarodowości". Czy w takim razie szykują się większe kontrakty za granicą, po finalizacji po kilku latach tego w Argentynie?

- W Indonezji czekamy na decyzję inwestora, dla którego przygotowaliśmy projekt budowy kopalni. Teraz od niego należy, czy zdecyduje się na rozpoczęcie budowy. Monitorujemy Chile i Brazylię, gdzie są potrzeby budowy kopalń głębinowych. Poza tym nasz argentyński kontrahent Yacimiento Carbonifero Rio Turbio, gdzie ostatnio za prawie 30 mln euro sprzedaliśmy kompleks ścianowy, będzie miał kolejne potrzeby w swojej kopalni. Od bardzo dawna mamy bardzo silną pozycję w Rosji. Po dwóch latach spowolnienia inwestycji przez tamtejsze kopanie, w roku 2011 ten rynek odżył a w ślad za tym nasza sprzedaż, co widać w zaraportowanym kontrakcie na kompleks ścianowy do kopalni Antonovska jak i w licznych kontraktach na sprzedaż kombajnów i przenośników, które nie wymagają raportów bieżących. Perspektywy na rok 2012 są równie dobre co na 2011, a może i lepsze – Rosja to też jeden z kluczowych rynków dla naszej grupy. Intensywny marketing prowadzimy w RPA i okolicznych krajach oraz w Indiach, które będą kolejnym „węglowym" tygrysem. Już dziś w maszynach ponad 50 proc. naszej sprzedaży jest realizowane na rynkach zagranicznych i ten udział będzie rósł, w segmencie elektrycznym i elektronicznym na dziś to już ponad 70 proc. przychodów.

Skoro przy dywizjach jesteśmy – kiedy z niemieckiej giełdy zdejmiecie Hansena?

- Jesteśmy w trakcie skupu do 100 proc. akcji, myślę, że zakończy się to w tym półroczu. Jednak po zdjęciu go z tamtejszej giełdy nie planujemy jego debiutu na GPW. Hansen zostanie inkorporowany do Kopeksu.

Kiedy można się spodziewać kolejnych zmian w zarządzie – mam na myśli jego ewentualne poszerzenie.

- Rozmowy prowadzone na ten temat zmierzają w kierunku pewnych przesunięć w grupie. Ale rozważam też poszerzenie kadry zarządzającej, jednak za wcześnie mówić o szczegółach teraz.

Niektórzy analitycy twierdzą, że pańskie szefowanie Kopeksowi to sprawa przejściowa, bo jednak główny akcjonariusz spółki zwykle ma do tej pracy swoich ludzi.

- Jest w tym część prawdy. Jako prezes nie zamierzam się zajmować sprawami operacyjnymi, tylko systemowymi, m.in. strategią i współpracą z naszą kadrą ze spółek i dywizji. Z jednej strony mogę więc być prezesem przez jakiś czas, dopóki nie znajdę kogoś na to stanowisko, a drugiej strony być prezesem koordynującym i spinającym prace zarządu. Ale na dziś nie muszę podejmować tej decyzji.

Kopex czeka na koncesję z resortu środowiska dotyczącą badania złoża węgla pod Oświęcimiem, gdzie mogłaby powstać potencjalnie wasza kopalnia. Jak pan widzi szanse na powodzenie tej inwestycji? Kiedy realnie mogłaby ruszyć budowa zakładu, a kiedy wydobycie? Ile by to kosztowało? Jaka byłaby wielkość tej kopalni? Kto mógłby być partnerem przy realizacji tej inwestycji?

- Czekamy już tylko na podpisanie koncesji na badanie złoża, która potem jednocześnie daje nam pierwszeństwo w ubieganiu się o eksploatację. Przez dwa lata pracowaliśmy nad koncepcją kopalni i dziś wiemy, że to rentowne i opłacalne przedsięwzięcie, a zidentyfikowane przez nas złoże jest atrakcyjne z wielu powodów. Trudno jednak mówić na razie o kosztach czy współpracy – a zainteresowanych współpracą z Kopeksem jest wielu. Dla nas ważne jest także to, że przy tej okazji pokażemy możliwości Kopeksu w kompleksowym wybudowaniu, wyposażeniu i eksploatacji kopalni. Gdy dostaniemy koncesję, w ciągu kilkunastu miesięcy przeprowadzimy badania i opracujemy szczegóły przedsięwzięcia i myślę, że budowa mogłaby ruszyć w 2013 r. Potrwa ok. trzy lata i w trzecim roku należy się spodziewać pierwszego wydobycia, a rok później osiągnięcia docelowego poziomu.

Czy myśli pan o rozmowach z właścicielami Famuru o ewentualnym połączeniu dwóch maszynowych firm tudzież innej formie współpracy z Famurem, albo na przykład odkupieniu od niego którejś ze spółek?

- Nie prowadzimy tego typu rozmów.

Na rynku polskim chyba firmy maszynowe zostały podzielone pomiędzy Kopex i  Famur. Wam udało się z Ryfamą, im z Remagiem. Ale są jeszcze mniejsze spółki z tej branży, i to giełdowe, jak np. Patentus czy Bumech. Nie myślał pan o wezwaniu?

- W biznesie, w zakresie myślenia, myśli się o wszystkim. Rozwój na rynku to jednak nie tylko akwizycje, ale i współpraca. Tego przejawem jest nasze konsorcjum z Bumechem, w którym już pozyskujemy kontrakty. Co do Patentusa nie mam żadnych planów.

Najbardziej jest pan zaangażowany w Kopeksie (prawie 60 proc. udziałów). Ale ma pan też ponad 21 proc. akcji Rafametu, a ostatnio coraz więcej walorów Mostostalu-Zabrze, już ponad 14 proc. Jakie plany ma pan wobec tej ostatniej spółki, a jakie wobec Rafametu? A może ma pan na oku inne spółki, w które mógłby pan zainwestować?

- Nie mam żadnych planów zmian zaangażowania w Kopeksie. Nie sprzedam akcji, ale i nie kupię, bo musiałbym ogłosić wezwanie. Co do Rafametu – w ciągu dwóch lat nic się nie zmieniło. Jestem zainteresowany tą spółką, o czym świadczy moje zaangażowanie. I chciałbym dokupić akcje, ale nie ma żadnego ruchu ze strony Agencji Rozwoju Przemysłu (ma ponad 47 proc. – red.). Jeśli chodzi o Mostostal-Zabrze, moje rosnące zaangażowanie w tej spółce też o czymś świadczy, ona ma potencjał. Ale to spora grupa, ma dużo spółek-córek, więc wymaga lepszego rozpoznania. Gdy będę je miał, będę lepiej wiedział, jaką mam wobec niej strategię.

Spółki węglowe coraz częściej mówią o możliwości emisji obligacji, zarówno KHW, jak i JSW rozważają taką opcję, a o obligacjach zamiennych na akcje mówi Kompania Węglowa. Gdyby pan miał wybrać obligacje którejś z tych firm, to które by pan kupił?

- Gdybym musiał je kupić, a nie muszę, wybrałbym te, które dają wyższą stopę zwrotu z inwestycji. Pytanie, jaki byłby cel tych zakupów, nie jesteśmy przecież instytucją finansową. Ponadto nie mam żadnych konkretnych propozycji w zakresie obligacji i trudno teraz o wiążące deklaracje.

Czy między panem a byłym prezesem Kopeksu, Marianem Kostemspkim był jednak jakiś konflikt – zarządzania, czy innej natury? Po tym, jak został odwołany wydawało się, że dogadali się panowie w kwestii tego, że Kostemspki wejdzie do rady nadzorczej Kopeksu. Okazało się, że go tam nie ma. Może więc odejść z firmy. O co chodzi?

- Nie było żadnego zdarzenia między nami. Chodziło tylko o różne podejście do sposobu zarządzania firmą. Na obecnym etapie funkcjonowania Grupy Kopex niezbędne jest wprowadzenie zarządzania zespołowego, bardzo precyzyjnego podziału kompetencji w zarządzie oraz transparentności w komunikacji. Po jego odwołaniu rozmawiałem z członkami rady nadzorczej i doradcami. Po tych konsultacjach zdecydowałem, że chcę mieć pełną swobodę w zarządzaniu grupą. Na dziś nie mam żadnej propozycji dla pana Kostempskiego.

Pozostało 89% artykułu
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce bojowe Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej