Czy między panem a byłym prezesem Kopeksu, Marianem Kostemspkim był jednak jakiś konflikt – zarządzania, czy innej natury? Po tym, jak został odwołany wydawało się, że dogadali się panowie w kwestii tego, że Kostemspki wejdzie do rady nadzorczej Kopeksu. Okazało się, że go tam nie ma. Może więc odejść z firmy. O co chodzi?
- Nie było żadnego zdarzenia między nami. Chodziło tylko o różne podejście do sposobu zarządzania firmą. Na obecnym etapie funkcjonowania Grupy Kopex niezbędne jest wprowadzenie zarządzania zespołowego, bardzo precyzyjnego podziału kompetencji w zarządzie oraz transparentności w komunikacji. Po jego odwołaniu rozmawiałem z członkami rady nadzorczej i doradcami. Po tych konsultacjach zdecydowałem, że chcę mieć pełną swobodę w zarządzaniu grupą. Na dziś nie mam żadnej propozycji dla pana Kostempskiego.
Pana wizja Kopeksu jako głównego akcjonariusza to jedno, ale jakie trzy główne zadania widzi pan dla firmy jako jej prezes?
- Pierwsze z nich jest już realizowane. Chodzi o ukształtowanie z Grupy Kopex jednolitego, sprawnie funkcjonującego organizmu, integrując spółki w trzech dywizjach biznesowych skoncentrowanych na produkcji maszyn i usługach górniczych. Jesteśmy w trakcie budowy dywizji maszynowej, na ukończeniu jest stworzenie dywizji usług dla górnictwa i elektronicznej. Drugi cel związany jest z ludźmi, zintegrowaniem pracy na wielu jej szczeblach. Chodzi o reorganizację zarządzania Grupą Kopex w kierunku rozwoju procesów zarządczych i struktur kadrowych mających rozwinąć kreatywność i współpracę zespołową. Trzeci zaś związany jest z rynkami zagranicznymi, na których już jesteśmy i na które wchodzimy. Chodzi o systemowe działanie w kierunku rozwoju kadry menedżerskiej o takich doświadczeniach i kompetencjach, które można wykorzystać aby umacniać pozycję Grupy na najbardziej konkurencyjnych i wymagających rynkach zagranicznych.
Mówi pan o tej „międzynarodowości". Czy w takim razie szykują się większe kontrakty za granicą, po finalizacji po kilku latach tego w Argentynie?