Tymczasem rząd pokazał coś zupełnie odwrotnego. W 2019 r. deficyt rzeczywiście ma wzrosnąć do 1,7 proc. PKB z 0,4 proc. PKB w 2018 r., ale już w 2020 r. pojawić się ma nadwyżka w wysokości 0,2 proc. PKB. Co prawda to nadwyżka przy założeniu braku wypłaty 13. emerytury w 2020 r. Dodatkowo główny wpływ na tak dobry wynik mają mieć dochody jednorazowe, ale nawet bez nich deficyt ma wynieść 0,9 proc. PKB, czyli niewiele. – Tak korzystnego scenariusza dla finansów publicznych nikt się nie spodziewał – zaznacza Borowski. – Choć oczywiście dyskusyjna pozostaje zarówno celowość wydatków w ramach „piątki" PiS, jak również sposób ich finansowania.
Składki na ZUS bez limitu
Bo z APK wynika, że to, co dobrze wygląda dla finansów publicznych, znacznie gorzej wygląda dla naszych kieszeni. By zasypać dziurę budżetową, jaka powstałaby po realizacji obietnic, rząd planuje sporo, niezapowiadanych wcześniej, dosyć kontrowersyjnych zmian.
Przede wszystkim chce wrócić do oprotestowanego przez przedsiębiorców pomysłu likwidacji limitu składek na ZUS. Liczy, że przyniesie mu to netto 5,2 mld zł rocznie. Przypomnijmy, że obecnie górny limit składek na ZUS wynosi 11 912 zł brutto miesięcznie (142,9 tys. zł. rocznie, czyli 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce). Bez tego limitu pracownicy i pracodawcy zapłacą sporo więcej.
Jak wynika z naszych szacunków, przy dochodach rzędu 13 tys. zł miesięcznie brutto, w sumie (po stronie pracodawcy i pracownika) trzeba będzie dołożyć ok. 7 tys. zł w skali roku, przy zarobkach rzędu 20 tys. zł – 28 tys. zł, a przy 30 tys. zł na miesiąc – ponad 59 tys. zł rocznie. Zmiana dotknie ok. 300 tys. osób. Większe składki mają także zapłacić osoby pracujące na tzw. umowy śmieciowe. Rząd planuje ograniczyć zjawisko unikania płacenia składek na ZUS, np. od umów zlecenia. Ma to przynieść 3,1 mld zł dochodów rocznie.
Czy jesteś prawdziwą firmą?
Realizację „piątki PiS" ma także wesprzeć... likwidacja OFE. Po pierwsze, skoro nie będzie OFE, to wszystkie składki na ubezpieczenia społeczne zostaną w ZUS (ok. 3,4 mld zł rocznie). A do tego w 2020 r. finanse państwa zostaną wsparte kwotą 9,8 mld zł z tzw. opłaty transferowej (i drugie tyle w 2021 r.) za przeniesienie aktywów z OFE na prywatne, indywidualne konta emerytalne.
– Państwo będzie miało w ciągu dwóch lat wpływy, które powinny je zasilać w ciągu 10–15 lat – zaznacza Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku. – Oznacza to, że zapowiedziana prywatyzacja OFE została po części wykorzystana jako trik na chwilową poprawę sytuacji budżetowej i sfinansowanie części wydatków w ramach obietnic wyborczych PiS. To podważa zaufanie do reform emerytalnych – wyjaśnia.