Świat czeka na polskie IT

Polski przemysł ICT ma bardzo wiele do zaoferowania. Obecność na rynkach międzynarodowych to nasz obowiązek – mówi wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan

Publikacja: 29.03.2013 02:17

Czy warto było pojechać na CeBIT?

Oczywiście, że tak. To moim zdaniem jedna z największych i najbardziej udanych imprez promujących Polskę i nasz przemysł ICT. W targach wzięło udział 200 polskich wystawców. Dodatkowo 100 firm odbyło spotkania w ramach giełdy kooperacyjnej Future Match. Większość przedsiębiorców pozytywnie oceniła swoją obecność w Hanowerze. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że odnieśliśmy sukces i pokazaliśmy, że nasze tegoroczne hasło „Poland TalentIT People" ma realny wymiar.

Targi z roku na rok są coraz mniejsze. W tym roku wystawiało się ponad 4 tys. firm, podczas gdy jeszcze 12 lat temu wystawców było niemal dwa razy więcej. Stworzenie instytucji partnera targów wydaje się być próbą ich ratowania.

Nie sądzę, formuła partnerstwa funkcjonuje od lat. To fakt, że wystawców jest mniej, lecz zaszły wyraźne zmiany jakościowe. Po pierwsze, w porównaniu do lat ubiegłych nastąpiła zmiana kanałów komunikacji, reklamy i promocji. Coraz bardziej istotna jest też rola ogólnodostępnych rozwiązań, takich jak np. cloud computing, z których wspólnie korzystamy. Po drugie, mamy do czynienia z postępującą globalizacją, również w przemyśle ICT. Warto pamiętać jednak, że targi odwiedziło w tym roku ponad 285 tys. osób. Aż 84 proc. z nich stanowili decydenci i managerowie zarządzający budżetami na inwestycje IT w największych firmach. To ważny aspekt biznesowy tego wydarzenia. Nie mam wrażenia, żeby była to impreza schyłkowa. CeBIT to nadal największe europejskie targi ICT, a ich specyfiką jest silna formuła B2B.

Jesteśmy już po targach. Co dalej?

Z perspektywy wystawców czas po zakończeniu targów jest przeznaczany na finalizowanie spotkań i rozmów biznesowych. Kontakty, które nawiązano na stoiskach, to ogromna szansa na konkretne umowy i pozyskanie nowych kontrahentów w przyszłości.

Partnerstwo strategiczne przy CeBIT trwa przez cały rok. Przed samą wystawą odbyło się pięć różnych seminariów w ośrodkach przemysłowych Niemiec oraz konferencje promocyjne i warsztaty informacyjne w Polsce. Będziemy je kontynuować – i to nie tylko u naszych zachodnich sąsiadów. Targi w Hanowerze były okazją do zaprezentowania się, przeprowadzenia rozmów z potencjalnymi kontrahentami, ale także punktem wyjścia do dalszych działań. Chcemy, by polska branża informatyczna była postrzegana jako nasza specjalność, która jest konkurencyjna na całym świecie. Planujemy jeszcze wiele imprez zarówno w kraju, jak i zagranicą. W Niemczech będą to spotkania z udziałem firm z sektora nowych technologii i przemysłu. Z kolei przełom kwietnia i maja upłynie pod znakiem tzw. CeBIT roadshow w Ministerstwie Gospodarki. Do udziału w tym wydarzeniu chcemy zaprosić polskich przedsiębiorców z branży ICT, producentów gier, izby gospodarcze, instytucje wspierające przedsiębiorców, klastry ICT, a także start-upy.

Czy polskie firmy sektora ICT są w stanie skutecznie konkurować na rynkach międzynarodowych?

Absolutnie tak. Przemysł ICT tworzy w Polsce 2 tys. dużych i średnich firm oraz 50 tys. małych i mikroprzedsiębiorców. Zapotrzebowanie na ich usługi i rozwiązania było i jest naprawdę duże. Z tego powodu staliśmy się odrobinę ofiarami własnego sukcesu – w Polsce istnieje ogromny, chłonny rynek wewnętrzny, który dotychczas wystarczał naszym przedsiębiorcom. Teraz nadszedł czas, by zaprezentowali swoje osiągnięcia poza granicami kraju. Mamy wiele do zaoferowania – dotyczy to innowacyjnych rozwiązań z zakresu hardware, software i business intelligence. Pięć topowych gier komputerowych również pochodzi z Polski. Nasze firmy i ośrodki badawczo-rozwojowe tworzą innowacyjne oprogramowania dla przemysłu. Polscy programiści od lat zajmują czołowe pozycje w międzynarodowych konkursach, jak np. Imagine Cup. Przykłady można by mnożyć. Na rynkach międzynarodowych nie tylko mamy szansę zaistnieć - to nasz obowiązek. Dodam jeszcze, że dotychczas w polskim eksporcie ICT dominował segment sprzętu ze zwiększającym się udziałem segmentu oprogramowania. Obecnie obserwujemy wzrost udziału usług.

Czy te działania dają szansę na zmianę postrzegania Polski?

Ten obraz już się zmienia. Polska jest miejscem bardzo atrakcyjnym do inwestowania. Naszym atutem jest młode, wykształcone społeczeństwo. Wykwalifikowana kadra w połączeniu z nadal relatywnie niskimi kosztami pracy to czynnik, który daje świetną pozycję negocjacyjną w relacjach z inwestorami. Globalne marki, również te z branży ICT, przyciągają do Polski także specjalne strefy ekonomiczne, które oferują zwolnienia podatkowe, ułatwienia w zatrudnianiu oraz dobrze przygotowanie tereny pod inwestycje. Z tego względu chcemy wydłużyć działanie SSE co najmniej do 2026 r.

W 2012 r. Polska była partnerem targów przemysłu lotniczego ILA w Berlinie. W tym roku uzyskaliśmy status kraju partnerskiego na CeBIT w Hanowerze. Staramy się pokazać, że Polska to nie tylko kraj węgla i stali, ale również nowych technologii – przemysł ICT tworzy blisko 4 proc. polskiego PKB. Co więcej, w czasie kryzysu pomaga innym sektorom optymalizować koszty, wdrażać innowacje i zwiększać efektywność. W rozwiązania ICT coraz więcej inwestuje branża bankowa, ubezpieczeniowa, finansowa, telekomunikacyjna. Wiele pomysłów jest wdrażanych również w e-administracji.

W Polsce powstaje coraz więcej start-upów, czyli małych innowacyjnych firm, które są dopiero we wczesnej fazie rozwoju i szukają inwestora. Niektóre państwa już dostrzegły potencjał start-upów, tworząc specjalne programy wsparcia. A Polska?

Każdego dnia w Polsce powstaje tysiąc nowych firm. Część z nich to właśnie start-upy, w tym nowe, małe firmy z branży ICT. Większość z powodzeniem wychodzi naprzeciw wyzwaniom nowoczesnego rynku. Liderzy światowego biznesu ICT, którzy kiedyś zaczynali w przysłowiowym garażu czy laboratorium na uczelni, dziś są potentatami w branży, firmami globalnymi. Dlatego z wielką uwagą przyglądamy się start-upom i aktywnie je wspieramy, by się rozwijały i utrzymywały się na rynku. Przewidzieliśmy dla nich duże dotacje z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. W ramach działania 8.1. PO IG Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w kwietniu i czerwcu ogłosi kolejne nabory wniosków. Będzie można uzyskać nawet do 600 tys. zł, przy poziomie dofinansowania rzędu 70 proc. Czyli bardzo dużo. Na CeBIT zabraliśmy także 20 start-upów wyłonionych w konkursie organizowanym przez PARP. Uznaliśmy te firmy za bardzo obiecujące i sfinansowaliśmy im pobyt na targach w całości wraz z organizacją spotkań matchmaking. Ale to tylko mały przykład działań PARP na rzecz MSP i start-upów. Agencja zapewnia również wsparcie informacyjne, doradcze, szkoleniowe i finansowe. Dla firm planujących ekspansję zagraniczną przeznaczony jest „Paszport do eksportu", dzięki któremu będzie można zyskać nawet 400 tys. zł na badanie rynku, udział w targach itd.

Na CeBIT promowaliśmy też rodzime technologie kosmiczne. Spółka Vigo System pokazała swój detektor podczerwieni, zamontowany w marsjańskiej sondzie Curiosity. Jesteśmy świeżo upieczonym członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Możemy to jakoś wykorzystać?

Mamy bardzo duże plany jeśli chodzi o Europejską Agencję Kosmiczną. Staraliśmy się o wejście do tej organizacji od wielu lat, w końcu się udało. Szansa jest ogromna, Agencja operuje w tym zakresie, w którym - jak sądzę - jesteśmy liderami. Chodzi o rozwiązania przemysłu lotniczego i informatycznego.

Nasza składka członkowska jest dość symboliczna: ok 30 mln euro rocznie. Środki, jakimi dysponuje ESA, to 4 mld euro. Jest więc o co walczyć.

Faktycznie składka jest niewielka, ale jej logiką jest to, że pieniądze wracają w dużej mierze do polskich firm. Istnieją gwarancje, że blisko 80-90 proc. tej kwoty idzie na kontrakty dla naszych przedsiębiorstw. Jeśli polskie firmy będą brały udział w przetargach i będą zdobywały kontrakty, to tych pieniędzy może być dużo więcej. W następnych latach będziemy starali się, żeby ta składka rosła. Inwestowanie w polski przemysł innowacyjny w taki sposób jest po prostu skuteczne.

Za rok na CeBIT również będziemy widoczni?

Jestem przekonany, że pojedzie jeszcze więcej firm. Dla mnie najlepszą rekomendacją tegorocznego partnerstwa są opinie samych wystawców. Słysząc zapewnienia, że wybierają się do Hanoweru za rok, i że nie mają żadnych wątpliwości, czy to się opłaci, upewniam się, że było warto. Mieliśmy niepowtarzalną okazję pokazać naszym niemieckim partnerom i gościom z blisko 110 krajów ofertę polskich firm, klastrów, specjalnych stref ekonomicznych, parków technologicznych, ośrodków badawczych i naukowych. Uważam, że w pełni ją wykorzystaliśmy. Wiele firm potwierdziło, że dzięki targom poznało partnerów i klientów, których nie mogłyby spotkać w innych okolicznościach. Przypomnę jeszcze, że dla przedsiębiorców, którzy planują ekspansję na rynki zagraniczne, MG przygotowało branżowy program promocji IT/ICT. W jego ramach można uzyskać zwrot 75 proc. kosztów związanych z udziałem w międzynarodowych targach, konferencjach i misjach wyjazdowych.

Rozmawiał Mateusz Pawlak

Czy warto było pojechać na CeBIT?

Oczywiście, że tak. To moim zdaniem jedna z największych i najbardziej udanych imprez promujących Polskę i nasz przemysł ICT. W targach wzięło udział 200 polskich wystawców. Dodatkowo 100 firm odbyło spotkania w ramach giełdy kooperacyjnej Future Match. Większość przedsiębiorców pozytywnie oceniła swoją obecność w Hanowerze. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że odnieśliśmy sukces i pokazaliśmy, że nasze tegoroczne hasło „Poland TalentIT People" ma realny wymiar.

Pozostało 94% artykułu
Biznes
Pekin zakazał swoim koncernom motoryzacyjnym budowy fabryk w Rosji
Biznes
Infrastruktura KGHM jest zabezpieczona. Wiceprezes: wszystkie zakłady pracują bez zakłóceń
Biznes
MON podpisuje offset za miliard złotych. Chodzi o śmigłowce Apache
Biznes
Lada chwila rząd podpisze megakontrakt o wartości 40 miliardów złotych
Biznes
Polska zbrojeniówka rośnie jak na drożdżach. Zaniżona pozycja PGZ w rankingu