Pisząc od lat o odpowiedzialnym biznesie, dostrzegam wyraźną różnicę między czasami, gdy dyskutowano o tym w kontekście CSR, a obecną „erą ESG”. Dzisiaj ta kwestia jest traktowana dużo bardziej poważnie – już nie jako domena działów PR czy CSR, ale temat ważny dla zarządów. Czy za tą zmianą podejścia firm stoją głównie regulacje prawne?
Na szczęście nie tylko one. W ostatnich 15–20 latach przybywało dobrowolnych inicjatyw i standardów, a część z nich była wdrażana przez firmy na całym świecie. Najbardziej uznana jest chyba inicjatywa TCFD (the Task Force for Climate Related Financial Disclosures), której zalecenia ułatwiają szacowanie i zarządzanie ryzykiem klimatycznym. Trzeba jednak przyznać, że te dobrowolne zasady i standardy miały ograniczony zasięg. Wdrażała je tylko część firm, a nawet w tej społeczności odpowiedzialnych przedsiębiorstw, widać było dość niejednolite podejście do tych zasad. Tym, co spowodowało wyraźną zmianę, była rzeczywistość wokół nas. Z jednej strony analizy naukowe pokazywały coraz bardziej alarmujące prognozy dla naszego świata. Z drugiej – ludzie zaczęli wokół siebie dostrzegać objawy tych zagrożeń. Coraz częściej doświadczamy ekstremalnych zjawisk pogodowych i na co dzień widzimy, jak zmiany klimatu wpływają na nasze życie. Rośnie więc społeczna świadomość, że swoimi działaniami ludzkość przekracza kolejne granice wytrzymałości naszej planety. Według badań zespołu Johana Rockströma, dyrektora Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu, które dotyczą modelu granic planetarnych, w skali globalnej przekraczamy już sześć z dziewięciu granic wytrzymałości ziemskiego systemu. Tak więc naukowcy, wyniki badań, a co najważniejsze, nasze własne doświadczenia, pokazują nam konieczność zmian.
Biznes ją też dostrzega?
Tak, tę rosnąca świadomość widać również w biznesie. Zresztą nie po raz pierwszy, bo rekomendacje TCFD były inicjatywą banków inwestycyjnych, które po kryzysie finansowym stały się dużo bardziej świadome różnych aspektów ryzyka systemowego. Było to powodem opracowania wytycznych TCFD, które poparli też ubezpieczyciele i pozostałe instytucje finansowe. I podobnie jak wówczas, także teraz zarówno opinia publiczna, jak i regulatorzy są coraz bardziej świadomi systemowego ryzyka. W rezultacie w ostatnich trzech–czterech latach byliśmy świadkami polityczno-regulacyjnej zgodności co do potrzeby wprowadzenia obowiązkowych standardów działania, co doprowadziło do takich regulacji, jak dyrektywa CSRD. Mamy zasadę SEC, która została ostatecznie wdrożona w marcu, mamy Radę Międzynarodowych Standardów Zrównoważonego Rozwoju (ISSB), która wydała dwa standardy ujawniania zrównoważonego rozwoju, S 1 i S2. Ten globalny ruch w kierunku obowiązkowych standardów raportowania sprawił, że zaczęło to być ważną kwestią dla dyrektorów finansowych, prezesów i całych zarządów spółek. Nie jest to już tylko zagadnienie dotyczące reputacji firmy czy też dodatek do jej strategii. Dzisiaj standardy zrównoważonego rozwoju są już traktowanejako podstawa prowadzenia biznesu. Jest więc kluczowe, by zarządy, rady nadzorcze, a w zasadzie każdy, kto pracuje w biznesie, rozumiał, że w krótkiej, średniej, a także w długiej perspektywie niezmiernie ważna jest zdolność do mierzenia i strategicznego zarządzania związanymi z tym ryzykami i możliwościami. Na tym polega dobry biznes. Jeśli więc nawet wymogi dotyczące raportowania są często traktowane jako koszt, to dzięki nim wkraczamy w nową erę bardziej wszechstronnej odporności biznesowej w warunkach zmieniającego się świata.