Czy spodziewał się pan, gdy przyjechał do Ukrainy w 2018 r., że pana skarbiec bankowy będzie chronił nie tylko pieniądze, ale i ludzi?
Nie, nigdy nie myślałem, że rzeczywistość wojenna dotrze tak daleko, do Kijowa. W tym czasie na wschodzie toczyły się walki, widzieliśmy też, co wydarzyło się w 2014 r., ale nigdy tak naprawdę nie przewidywałem, że coś takiego się wydarzy.
Grupa Citi ma swoje oddziały w 100 krajach, z czego wynika ryzyko, że kraje, w których są wasze banki, mogą nagle znaleźć się ze sobą w konflikcie wojennym. Co wtedy robicie?
To był pierwszy raz, kiedy byliśmy w krajach, które toczą ze sobą wojnę. Teraz oczywiście dołączył konflikt na Bliskim Wschodzie, tam nasi pracownicy są nim podobnie dotknięci. Mamy bardzo silny, doświadczony zespół ds. bezpieczeństwa. Eksperci z tego zespołu starają się przewidywać nadchodzące problemy, i to właśnie oni skontaktowali się ze mną w listopadzie 2021 r., a więc naprawdę wcześnie, aby zaplanować nasze działania [w Ukrainie – red.]. Byliśmy w stanie przeprowadzić przygotowania, planowanie, choć oczywiście sytuacja nie zawsze rozwija się zgodnie z planem. Ale w Citi mamy mechanizmy szybkiego podejmowania decyzji, co pomaga nam w sytuacjach kryzysowych na całym świecie.
Czytaj więcej
Zysk banku w III kwartale tego roku wyniósł 544 mln zł. To najlepszy wynik od czterech kwartałów - podkreślają władze Citi Handlowego.
Artykuł w „Wall Street Journal” opisał pana przygotowania w grudniu 2021 r.: wręczyliście pracownikom dolary w gotówce, kupiliście koce, zarezerwowaliście pół hotelu we Lwowie na wszelki wypadek… Jak dziś wspomina pan ten czas przedwojennego strachu?
Odkąd przyjechałem do Ukrainy w 2018 r., co pół roku Putin sprowadzał wojska nad granicę, ale nigdy nie dochodziło do eskalacji. Gromadzenie wojsk stało się czymś w rodzaju rutyny, byliśmy do tego przyzwyczajeni. Dlatego kiedy zespół bezpieczeństwa powiedział mi, że tym razem jest zaniepokojony i chce potraktować sytuację poważniej, byłem zdziwiony. W tym samym czasie w Ukrainie słyszałem, że nic tak niepokojącego jeszcze się nie dzieje. Musiałem zakomunikować to moim ludziom. Mówiłem, że musimy teraz podjąć kilka trudnych decyzji na tzw. wszelki wypadek, przekazałem im też gotówkę. Niektórzy z naszych pracowników myśleli, że straszymy ich bez powodu lub że to rodzaj ćwiczeń. Cieszę się, że podjęliśmy działania już tak wcześnie. Dzięki temu byliśmy dobrze przygotowani do tego, co się wydarzyło. Zadziałała tez nasza sieć Citi – moje zespoły otrzymały ogromne wsparcie ze świata, ale przede wszystkim z Polski.
Citi jest jedynym amerykańskim bankiem w Ukrainie, ale jest tam także kilka amerykańskich globalnych firm, jak choćby McDonald’s. Co oznacza dla tych firm obecność amerykańskiego banku w kraju w stanie wojny? Czy jesteście w stanie zaoferować im coś więcej niż inne banki?
Myślę, że nie tylko amerykańskie firmy, ale także nasi międzynarodowi klienci z całego świata i ukraińskie firmy postrzegają nas jako dobrze przygotowanych do przetrwania burzy. Widzą nas jako stabilnego partnera ze względu na bezpieczeństwo kapitału czy płynności. Mamy za sobą silną grupę Citi.