Swoją decyzje o otwarciu szkół Piontkowski uzasadnia stwierdzeniem, że wyjazdy na kolonie czy wcześniejszy udział w egzaminach gimnazjalnych czy maturalnych nie spowodował masowych zachorowań wśród dzieci i młodzieży, co jest dowodem na to, że powrót do szkół będzie bezpieczny.
Minister edukacji zapewnił, że zostały przygotowane precyzyjne wytyczne, których przestrzeganie umożliwi bezpieczne prowadzenie edukacji.
Piontkowski stwierdził, że, choć WHO kilka dni temu zaleciła, by dzieci powyżej 12 roku życia nosiły maseczki, to opinie na temat zakażeń są bardzo różne, doświadczenia krajów europejskich zdają się potwierdzać, że dzieci nie są poważnym przekaźnikiem koronawirusa, a poza tym - jak stwierdził - WHO też się myliła, odradzając początkowo w ogóle noszenie masek.
- Otwarcie szkół związane jest też z otwarciem całego społeczeństwa. Dziś nikt nie wzywa, żebyśmy zamykali sklepy i komunikację publiczną - mówił Piontkowski. Zwrócił też uwagę, że trzeba brać pod uwagę skutki społecznej izolacji dzieci.
Wątpliwości dyrektorów szkół, którzy uważają, że rząd zrzucił na nich odpowiedzialność za zdrowie dzieci, minister skomentował, że nikt nie zrzucił na nich odpowiedzialności. - Nie zrzuciliśmy odpowiedzialności na dyrektorów szkoły, tylko mówimy, że dyrektor szkoły, jak było to pięć czy dziesięć lat temu, odpowiada w dużej mierze za to, co dzieje się w szkole - stwierdził.