Prezes fundacji "Nie lękajcie się" wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila. Odchodzi

Marek Lisiński, szef fundacji "Nie lękajcie się", złożył dymisję po tym, jak wyszło na jaw, że miał wyłudzić pieniądze od ofiary, która była wykorzystywana seksualnie przez księdza i domagał się pieniędzy od braci Sekielskich, autorów dokumentu "Tylko nie mów nikomu".

Aktualizacja: 30.05.2019 08:15 Publikacja: 30.05.2019 07:57

Oświadczenie Marka Lisińskiego

Oświadczenie Marka Lisińskiego

Foto: Facebook/ Nie Lękajcie Się

qm

"Swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach narażających na szwank dobre imię i wiarygodność Fundacji"- napisał Lisiński w wydanym oświadczeniu.

W czwartek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że Lisiński miał pożyczyć 30 tys. zł od 26-letniej ofiary księdza Romana B., która dzięki pomocy jego fundacji wywalczyła milion złotych zadośćuczynienia za gwałty i tortury. Niedługo później Lisiński przysłał kobiecie list, w którym napisał, że cierpi na raka trzustki i potrzebuje pieniędzy na nowatorską terpię. Ta pożyczyła mu 20 tys. zł i 10 tys. przekazała w prezencie.

O tym, że została oszukana, kobieta zorientowała się, gdy zobaczyła Lisińskiego udzielającego wywiadu w telewizji. Pytany przez nią o przebieg operacji nie przedstawił żadnych dokumentów.

Z kolei Tomasz Sekielskim, autor dokumentu "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii wśród duchownych, powiedział, że Lisiński miał być jednym z bohaterów filmu, ale za występ w nim zażądał od twórców filmu 50 tys. zł. - Nie mogliśmy się na to zgodzić, żadna ofiara nie chciała od nas pieniędzy - mówił dziennikarz.

Fundacja "Nie lękajcie się" wydała w oświadczenie, w którym informuje, że Marek Lisiński podał się do dymisji podczas nadzwyczajnego posiedzenia Fundacji, zwołanego natychmiast po otrzymaniu informacji na temat nieprawidłowości w jego postępowaniu.

W swoim oświadczeniu Lisiński zwrócił się z prośbą "o niełączenie moich działań z działalnością Fundacji". "Wszystko, co robiłem, robiłem tylko i wyłącznie we własnym imieniu. Jednocześnie informuję, że w żadnym momencie nie naruszyłem środków finansowych zgromadzonych na koncie Fundacji na żadne cele prywatne oraz niezgodne ze statutem Fundacji" - podkreślił.

"Swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach narażających na szwank dobre imię i wiarygodność Fundacji"- napisał Lisiński w wydanym oświadczeniu.

W czwartek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że Lisiński miał pożyczyć 30 tys. zł od 26-letniej ofiary księdza Romana B., która dzięki pomocy jego fundacji wywalczyła milion złotych zadośćuczynienia za gwałty i tortury. Niedługo później Lisiński przysłał kobiecie list, w którym napisał, że cierpi na raka trzustki i potrzebuje pieniędzy na nowatorską terpię. Ta pożyczyła mu 20 tys. zł i 10 tys. przekazała w prezencie.

Przestępczość
Australijczycy mogą skazywać 10-latków na dożywocie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Przestępczość
„Największy akt łaski w ciągu jednego dnia”. Niespodziewany ruch Joe Bidena
Przestępczość
Amerykanie mają dość ubezpieczycieli
Przestępczość
Groźby i zarzuty wobec Donalda Trumpa. Mężczyzna aresztowany w Arizonie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Przestępczość
25 lat więzienia dla mieszkanki Florydy za zastrzelenie czarnoskórej sąsiadki