"Swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach narażających na szwank dobre imię i wiarygodność Fundacji"- napisał Lisiński w wydanym oświadczeniu.
W czwartek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że Lisiński miał pożyczyć 30 tys. zł od 26-letniej ofiary księdza Romana B., która dzięki pomocy jego fundacji wywalczyła milion złotych zadośćuczynienia za gwałty i tortury. Niedługo później Lisiński przysłał kobiecie list, w którym napisał, że cierpi na raka trzustki i potrzebuje pieniędzy na nowatorską terpię. Ta pożyczyła mu 20 tys. zł i 10 tys. przekazała w prezencie.
O tym, że została oszukana, kobieta zorientowała się, gdy zobaczyła Lisińskiego udzielającego wywiadu w telewizji. Pytany przez nią o przebieg operacji nie przedstawił żadnych dokumentów.
Z kolei Tomasz Sekielskim, autor dokumentu "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii wśród duchownych, powiedział, że Lisiński miał być jednym z bohaterów filmu, ale za występ w nim zażądał od twórców filmu 50 tys. zł. - Nie mogliśmy się na to zgodzić, żadna ofiara nie chciała od nas pieniędzy - mówił dziennikarz.
Fundacja "Nie lękajcie się" wydała w oświadczenie, w którym informuje, że Marek Lisiński podał się do dymisji podczas nadzwyczajnego posiedzenia Fundacji, zwołanego natychmiast po otrzymaniu informacji na temat nieprawidłowości w jego postępowaniu.