Od pierwszego dnia w Pentagonie Mattis sprawnie kontrolował impulsywne zapędy prezydenta do dysponowania amerykańskimi siłami wojskowymi. Zarówno republikanie, jak i demokraci wiedzieli, że z Mattisem – doświadczonym dowódcą wojskowym – Ameryka nie zostanie uwikłana w nieprzemyślane kampanie wojskowe.
Za granicą uważany był za jedynego przedstawiciela administracji Trumpa, który cieszył się zaufaniem najbliższych sojuszników USA. Dziesiątki lat służby wojskowej oraz honorowe podejście do sojuszy były mocną gwarancją dla zagranicznych partnerów Ameryki, którzy z nieufnością patrzą na próby Donalda Trumpa zaprzyjaźniania się z przywódcami pokroju Władimira Putina czy Recepa Erdogana. – Był najbardziej zrównoważonym członkiem prezydenckiego gabinetu. Świadomość, że mamy Mattisa, dawała nam wszystkim wiele spokoju – powiedział republikański senator Jeff Flake z Arizony.
Siła spokoju
W administracji, która uwikłana jest w liczne skandale, Mattisowi udało się tak dowodzić Pentagonem, że pozostawia go praktycznie nieskażonym żadnymi dochodzeniami. Wiele też zrobił dla zagranicznej polityki USA. Pomógł m.in. wyperswadować Trumpowi chęć wycofywania się z NATO. Starał się zapewnić Europę, że USA pozostają wierne wspólnym celom tej organizacji.
W podobny sposób działał w Azji. Nie udało mu się jednak odwieść prezydenta od decyzji o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii i Afganistanu. Dla Trumpa misje te to strata środków. Mattis natomiast wierzy, że obecność amerykańskich sił w tym rejonie jest niezbędna w walce z międzynarodowymi grupami terrorystycznymi.