Wszystko wskazuje na to, że wieloletni układ rządzącego od prawie ćwierćwiecza prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki z Moskwą pęka w szwach. Pod adresem rosyjskich władz z ust białoruskiego przywódcy coraz częściej padają wypowiedzi, które wykraczają poza wszystkie ramy dyplomatyczne.
– Przeżywamy bardzo ciężki okres. Rosjanie zachowują się po barbarzyńsku w stosunku do nas, publicznie o tym mówię. Domagają się od nas czegoś jakbyśmy byli ich wasalami – oświadczył kilka dni temu prezydent Białorusi, odwiedzając fabrykę Gomsielmasz (największy w kraju producent kombajnów). Mówił, że Rosjanie „pompują pieniądze" we własny przemysł rolniczy i tym samym wypychają z rynku białoruskich producentów.
Na ostre wypowiedzi Łukaszenki Moskwa nie reaguje. Rosyjscy analitycy twierdzą, że nie chodzi jednak o białoruskie kombajny, lecz o zmianę polityki Rosji wobec Białorusi, która może boleśnie się odbić na białoruskiej gospodarce. – Pozwala sobie obrażać cały naród rosyjski i nazywać nas „barbarzyńcami". To bardzo się nie spodobało na Kremlu i rozzłościło wielu rosyjskich polityków. Łukaszence puszczają nerwy, ponieważ kończy się złota epoka, gdy Rosja pompowała w Białoruś miliardy i nic nie chciała w zamian – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Andriej Suzdalcew, politolog z prestiżowej moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii. – Od upadku ZSRR do połowy 2018 roku Rosja wsparła Białoruś ponad 112 mld dolarów. To tani gaz, ropa i kredyty, które Mińsk spłaca kolejnymi kredytami. Rosja rozpoczęła poważne i bolesne reformy, nie może ciągnąć na swoim karku Białorusi. Mińsk musi przygotować się do światowych cen na rosyjskie surowce.
Analityk twierdzi, że na stosunkach Kremla z Łukaszenką zaważył trwający od kilku lat przemyt zakazanej przez Rosję żywności z Europy. Rosyjskie władze wielokrotnie zwracały się do władz w Mińsku, by powstrzymać reeksport objętych embargiem towarów. Łukaszenko odparł niedawno, że nie ma z tym nic wspólnego i o wszystko oskarżył Rosjan, którzy „mają dużo gwiazdek na pagonach".
– Dziennie białorusko-rosyjską granicę przejeżdża 2 tys. samochodów ciężarowych. Wiozą przeważnie produkcję mleczną, warzywa i owoce, m.in. z Polski i Litwy do Rosji. Wszystko wyprodukowano na Białorusi – tak wynika z podrabianej dokumentacji. Dochodzi do absurdu, gdy w rosyjskich sklepach leżą ananasy z Białorusi. Jesteśmy Państwem Związkowym Białorusi i Rosji (ZBiR), a Łukaszenko de facto stanął po stronie Zachodu w tym konflikcie – twierdzi Suzdalcew.