Poniedziałkowe posiedzenie trwało ponad pięć godzin, a mogłoby trwać jeszcze dłużej, gdyby szef komisji Stanisław Piotrowicz z PiS nie zamknął listy mówców. Na początku posiedzenia pełnomocniczka komitetu „Zatrzymać aborcję" Kaja Godek zaznaczyła, że rozmawiamy o „żywych ludziach". Prawica odwoływała się do praw naturalnych i podstawowych. Z kolei opozycja namawiała, by wczuć się w sytuację kobiety mającej urodzić dziecko, które wkrótce umrze. W głosowaniu zakończonym wynikiem 16 do 9 górę wzięła prawica.
Tym samym Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka pozytywnie zaopiniowała projekt „Zatrzymaj aborcję", pod którym podpisało się 830 tys. osób. Przewiduje on wyeliminowanie jednej z trzech dopuszczalnych obecnie przesłanek aborcji – ze względu na uszkodzenie płodu. W praktyce oznaczałoby to niemal całkowity zakaz przerywania ciąży, bo z tej przesłanki wykonano 1044 z 1100 legalnych zabiegów w 2017 roku.
Poniedziałkowe posiedzenie było zaskoczeniem, bo wydawało się, że w tej sprawie PiS będzie grało na czas. Projekt został skierowany do pracy w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny z prośbą o opinię Komisji Sprawiedliwości 10 stycznia, a potem niewiele się działo. Wielu obserwatorów spodziewało się, że PiS będzie wolało rozstrzygnąć sprawę w Trybunale Konstytucyjnym, do którego posłowie prawicy skierowali odpowiedni wniosek. Posiedzenie komisji zwołano, gdy w ubiegłym tygodniu zaapelowali o to biskupi.
Teraz projekt będzie mogła zacząć rozpatrywać Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Kiedy to nastąpi? Wiceszef komisji Grzegorz Matusiak mówi, że nie wie. – Grono osób opowiadających się za projektem jest bardzo aktywne i chciałoby jak najszybszego rozstrzygnięcia – zaznacza.