Wielka przyjemność czytać eseje autorstwa specjalisty, który zarazem swobodnie przekracza granice swej specjalności. Jacek Marczyński, wybitny znawca muzyki poważnej i baletu, wziął pod lupę historię ulubionej dziedziny, a przy okazji nakreślił tło kulturowe ostatniego stulecia.
„Dziesięć tańczących kobiet" to zbiór esejów o paniach, którym zawdzięczamy nowatorskie podejście do tańca. Nie tyle kontynuacja, ile dopełnienie opublikowanego dwa lata temu tomu „Dziesięciu tańczących facetów".
Nie da się ukryć – w historii choreografii prym wiodą mężczyźni. Z różnych, głównie obyczajowych, powodów kreatorki niepowtarzalnych układów tanecznych pozostawały w cieniu, choć na scenie primabaleriny były podziwiane na równi z genialnymi tancerzami.
Jacek Marczyński spojrzał łaskawym – i sprawiedliwym – okiem na dokonania choreograficzne dam. Niewątpliwie pomogły im się wybić procesy emancypacyjne zachodzące w ostatnich dekadach we wszystkich dziedzinach życia, ale też wyczucie czasu, antycypacja tego, co nieuchronnie w sztuce miało nastąpić.
We wstępie, zanim Marczyński przechodzi do omówień poszczególnych biografii, zamieszczona została rozmowa z Krzysztofem Pastorem, czołowym twórcą naszego baletu. To głos praktyka, który pozwala spojrzeć na balet z jeszcze innej perspektywy. Na pytanie autora o dzisiejszą wartość dokonań Isadory Duncan Pastor odpowiada pytaniem: „A czy coś zachowało się z jej repertuaru?".