Opodal dawnego domu dla „panien z dziećmi" w Tuam, który funkcjonował w latach 1925–1961, odkryto szczątki 796 małych dzieci pochowanych, czy raczej zakopanych, w nieoznaczonym dole.
Opisana 25 maja przez Allison O'Reilly, dziennikarkę gazety „Irish Mail", sprawa dotyczy wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, jednak stała się już na tyle głośna, że głos musiał zabrać rząd. W piątek irlandzki taoiseach (premier) Enda Kenny zapowiedział „pełne wyjaśnienie" okoliczności licznych zgonów podopiecznych sióstr z zakonu Najświętszego Serca (Bonsecour) w hrabstwie Galway.
Minister sprawiedliwości Frances Fitzgerald wydała już polecenie przeprowadzenia dochodzenia i przedstawienia rządowi kompetentnego raportu. Z kolei minister ds. dzieci Charlie Flanagan ma zlecić kontrolę, która powinna wykazać, czy sprawa z Tuam była odizolowanym przypadkiem, czy też podobne praktyki zdarzały się także w innych instytucjach. W Irlandii pod nadzorem zakonów działało w połowie XX w. dziesięć domów pomocy, do których odsyłano samotne matki, nieletnie dziewczyny w ciąży i „kobiety upadłe", którym zarzucano złe prowadzenie. Ich dzieciom często odmawiano chrztu i właściwej opieki, w razie śmierci trafiały do nieoznaczonych grobów.
Nie chodzi o podejrzenie zabójstwa, ale raczej o wykazanie skandalicznych zaniedbań i złej woli, bowiem przyczyną śmierci dzieci bywały zwykle trywialne i stosunkowo łatwo wyleczalne choroby, na które zapadały one z powodu głodzenia i braku właściwej opieki. Jeśli jednak się okaże, że odpowiedzialni za nadużycia jeszcze żyją, a prawo pozwala na pociągnięcie ich do odpowiedzialności, to przedstawiciele rządu nie wykluczają takiej ewentualności.
Dom cierpienia
Informacje o masowym pochówku w Tuam były znane już w latach 70. XX wieku, gdy na ludzkie kości natrafiło przypadkowo dwóch chłopców. Sprawą nie zajęły się ani władze, ani media – uznano, że to masowy pochówek po dawnej epidemii z połowy XIX wieku.