Goła pupa z epoki kamienia

Dziś trudno w to uwierzyć, ale były czasy, gdy wizerunki nagich kobiet z dokładnie ukazywanymi piersiami, pośladkami, udami czy łonem nie miały nic wspólnego z pornografią.

Aktualizacja: 06.01.2020 16:49 Publikacja: 06.01.2020 00:01

Goła pupa z epoki kamienia

Foto: AFP

W Amiens na północy Francji, w dzielnicy Renoncourt, archeolodzy odkopali figurkę tzw. Wenus z epoki lodowej, sprzed 23 tys. lat. Wyrzeźbiona jest w skale kredowej, ma 4 cm wysokości. Przedstawia nagą kobietę o obfitych kształtach, kobiece szczegóły anatomiczne przedstawione są z wielkim pietyzmem: pępek i nieco obwisły brzuch są „jak żywe". Twarzy nie ma, symbolicznie potraktowaną głowę pokrywa fryzura „w kratkę". To już 15. tego rodzaju figurka odkopana na tym stanowisku od 2014 roku; wszystkie są w podobnym stylu: nagie, o obfitych kształtach, z bardzo dokładnie oddanymi szczegółami kobiecej anatomii.

Prowadzący wykopaliska badacze z Institut national de recherches archeologiques preventives przypuszczają, że znajdowała się tam wyspecjalizowana pracownia, warsztat seryjnie wytwarzający figurki. Za tą hipotezą przemawiają znajdowane tam w tysiącach kredowe odłupki, jakie musiały powstawać podczas rzeźbienia figurek.

We Francji odkopano dotychczas około 30 podobnych nagich pań, w całej Europie blisko 100. Typową, najbardziej spopularyzowaną figurką jest tzw. Wenus z Willendorfu w Austrii. To posążek wysokości 11 cm, naga postać jest „zażywna", o potężnych piersiach i udach, uwaga rzeźbiarza skoncentrowała się na cechach płciowych.

Wyobrażenia Wenus z końca epoki lodowej znajdowane od Pirenejów po Ural z uderzającą konsekwencją mieszczą się w podobnej konwencji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ten kanon był obowiązujący: szerokie biodra, wydatne piersi i pośladki, natomiast głowa, ręce i stopy traktowane schematycznie lub wręcz w zaniku – jakby nie one były ważne.

Na temat tej charakterystycznej budowy czy też tego kanonu toczyła się ożywiona dyskusja już od XIX wieku. Podkreślano tendencję do szerokiej miednicy u kobiet wielodzietnych, wskazywano na związek długiego karmienia piersią i wielu ciąż z obfitym biustem. Zwracano uwagę, że w sztuce, podobnie jak w życiu, występuje zjawisko „typu idealnego". Zapewne typem bardziej odpowiednim do nieustannego rodzenia była kobieta rozłożysta, w typie Wenus. „Wszystkie te wyobrażenia odpowiadają pewnej konwencji stylowej. Polega ona na nadmiernym eksponowaniu piersi, bioder i pośladków przy niedbałym potraktowaniu głowy i kończyn" – napisał Michel Brezillon w „Encyklopedii kultur pradziejowych". Wisława Szymborska nie mogła czytać tego określenia, ponieważ dużo wcześniej napisała wiersz „Fetysz płodności z paleolitu", inspirowany Wenus z Willendorfu:

„Wielka Matka nie ma twarzy (...)

Obliczem Wielkiej Matki jest wypukły brzuch

z ślepym pępkiem pośrodku.

Wielka Matka nie ma stóp.

Autopromocja
Orzeł Innowacji

Ogłoszenie wyników już 5 czerwca. Zapisz się, aby wziąć udział w gali.

WEŹ UDZIAŁ

Na co Wielkiej Matce stropy.

A gdzież to jej wędrować. (...)

Ona już zaszła tam, gdzie chciała zajść,

i waruje w pracowniach pod napiętą skórą (...)".

Jakiej prawdy szukać w paleolitycznych wizerunkach kobiet: anatomicznej czy symbolicznej? Najstarsze ryty, figurki liczą ponad 30 tys. lat. Są to zwierzęta, kobiety i kobiece organy płciowe. Sztuka od tego rozpoczynała. W miarę upływających tysiącleci nie następował przełom, sztuka paleolityczna konsekwentnie interesowała się dwoma wielkimi tematami: zwierzętami i kobietą. Czy zwyczajną kobietą? Wiersz Wisławy Szymborskiej sugestywnie wyjaśnia powody, dla których wizerunki kobiet utrzymywane były w konwencji eksponującej obfitą kobiecość. Poddając się sugestii tego poetyckiego obrazu, wyłania się wizerunek – marzenie paleolitycznych pokoleń: samice pokrywane przez samców, a potem dużo ciężarnych samic; kobiety spółkujące z mężczyznami i zachodzące w ciążę; nieustanna feeria narodzin.

Treści kryjące się za „płciową" sztuką mogą się dziś wydawać drastyczne, ale czy były takie, gdy powstawały? Jeszcze ludzie renesansu pisywali w „żywotach własnych" o swoich wrzodach, zatwardzeniach, lewatywach, biegunkach, liszajach. Współczesne autobiografie zawierają wzmianki o złym samopoczuciu, bólu, lecz nie precyzują – uchowaj Boże! – co boli i jak boli. „Odfizjologizowanie" jest późnym zjawiskiem. Fizjologizm, a więc dosadność, dosłowność sztuki paleolitycznej, nie był w zamyśle jej twórców trywialny. Przeciwnie – był modlitewny.

Polski uczony, prof. Zygmunt Krzak, wybitny znawca prehistorii świata, poświęcił temu zagadnieniu znakomitą książkę „Od matriarchatu do patriarchatu". Wyjaśnia w niej, że od niepamiętnych czasów Magna Mater uchodziła za kreatorkę życia ludzkiego. Jej elementy, takie jak piersi, srom i brzuch, uchodziły za magiczne źródło życia w całej przyrodzie. Kto chce zrozumieć sztukę z epoki kamienia, powinien tę książkę przeczytać.

Archeologia
Naukowcy zbadali szkielet rzymskiego gladiatora. Przełomowe wyniki analiz
Archeologia
Naukowcy odkryli kolejne tajemnice denisowian. Co wiemy o kuzynach Homo sapiens?
Archeologia
Przełomowe odkrycie archeologów. „Kwestionuje nasze rozumienie historii ludzkości"
Archeologia
Jakie tajemnice kryje stary żydowski cmentarz na Bródnie?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Archeologia
Czy wiek Stonehenge na pewno jest dobrze określony? Zaskakujące odkrycie naukowców