1. Radykalne rozwiązania
Najczęstszy błąd w czasie odchudzania, to szukanie szybkich i drastycznych rozwiązań, które pomogą schudnąć maksymalnie dużo w maksymalnie krótkim czasie. Wiele osób chętnie testuje różnego rodzaju głodówki, tymczasem drastyczne obniżenie kaloryczności może prowadzić do ataków kompulsywnego objadania się, a to prosta droga do efektu jo-jo. Błędem jest też wykluczanie z diety całych grup produktów bez konsultacji z dietetykiem.
Na przykład menu bazujące wyłącznie na owocach i warzywach (np. słynna dieta dr Dąbrowskiej) jest dietą niedoborową i dietetycy nie polecają stosowania jej w celach odchudzających.
Dla osób chcących wykluczyć z menu produkty pochodzenia zwierzęcego zdecydowanie lepsza będzie dieta wegańska, która zawiera dobre tłuszcze nienasycone, węglowodany złożone pochodzące z produktów pełnoziarnistych i białko pochodzące z roślin strączkowych. Warto przy tym pamiętać, że nie każdy produkt z znaczkiem „vegan” jest zdrowy. Przykładem mogą być ciastka, które w składzie mają głównie cukier, olej palmowy lub margarynę, jasną mąkę pszenną i sztuczne aromaty.
Czytaj też: Kłódka na lodówkę i więcej spacerów, czyli dlaczego warto się odchudzać.
2. Wiara w cudowną moc diety bezglutenowej
- Przy diecie bezglutenowej często eliminujemy szereg niesprzyjających naszej sylwetce produktów jak wyroby z mąki pszennej, czyli chleb, ciasta, ciastka, makarony. Dodatkowo włączamy większą ilość warzyw i owoców, a także produkty o niższym indeksie glikemicznym, np. makaron gryczany, czy z nasion roślin strączkowych takich jak ciecierzyca, fasola, czy groszek. Utrata wagi jest więc przede wszystkim wynikiem zdrowszego odżywiania – mówi Paulina Barros, dietetyk. Ale uwaga, osoby które będą nadal jadły duże ilości zamienników produktów zbożowych, które są sztucznie pozbawione glutenu – np. bezglutenowe bułki czy makaron, raczej nie schudną, a mogą nawet przybrać na wadze.
3. Brak kontroli nad przyjmowanymi kaloriami
- Często zupełnie nie kontrolujemy ilości przyjmowanych pokarmów i kalorii, a jeśli już zaczynamy szukać błędów w swoim jadłospisie, to myślimy przede wszystkim o głównych posiłkach, a zapominamy o tym, że popijamy je sokiem czy herbatą z cukrem.
Nie doliczamy także wypitych w ciągu dnia kaw z tłustym mlekiem, które również zawierają dodatkowe kalorie. Zdarza się również, że nie bierzemy pod uwagę przegryzek, którymi jesteśmy częstowani w pracy przez kolegów, a przecież każdy cukierek, kawałek ciasta, czy nawet owoc to kolejne kalorie – mówi Paulina Barros.
4. Zastępowanie posiłku sokiem
Modne jest też ostatnio zastępowanie jednego z posiłków sokiem lub owocowym koktajlem. Niestety jest to „posiłek” niepełnowartościowy, z małą ilością błonnika, składający się głownie z węglowodanów, które szybko podnoszą poziom glukozy we krwi - a to sprzyja przybieraniu na wadze. Indeks glikemiczny koktajlu można obniżyć, dodając do niego np. łyżeczkę ziaren słonecznika lub otrębów (błonnik).
5. Zmiana objętości posiłku bez zmiany jego jakości
Zmniejszenie porcji posiłków ma zarówno swoje plusy i minusy. Z jednej strony przyjmowanie mniejszej liczby kalorii doprowadza do deficytu energetycznego, dzięki któremu chudniemy i spalamy tkankę tłuszczową. Z drugiej - mniej nie zawsze znaczy zdrowiej. Klasyk śniadaniowy, czyli kanapka z białego pieczywa, z wędliną, żółtym serem i plastrem pomidora to nie jest pełnowartościowe danie. Ograniczając wielkość i liczbę tego typu posiłków łatwo jest doprowadzić do niedoborów pokarmowych. Poza tym źle zbilansowany posiłek powoduje, że godzinę po jego spożyciu znów odczuwamy głód. Zamiast ograniczać żywność wątpliwej jakości, wystarczyłoby dokonywać lepszych wyborów żywieniowych i sięgać po jedzenie o niższej gęstości energetycznej.