– W Polsce rodzi się bardzo mało dzieci, a chcemy, żeby Polaków było coraz więcej – mówiła w 2016 roku ówczesna premier Beata Szydło. Wyjaśniała, że zasiłki z 500+ mają przede wszystkim sprawić, aby Polacy decydowali się na liczniejsze potomstwo.
To już nieaktualne. O tym, że 500+ nie spowoduje wzrostu urodzeń, mówiła już wcześniej pełnomocniczka rządu ds. demografii Barbara Socha. A teraz rząd po raz pierwszy przyznał to w oficjalnym dokumencie. I dodał, że taki wzrost nigdy nie był celem.
Nowa narracja
Chodzi o „Sprawozdanie Rady Ministrów z realizacji ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci w 2019 roku”, które właśnie trafiło do Sejmu. Rząd odnosi się w nim do danych za 2019 rok, z których wynika, że urodziło się o 13 tys. mniej dzieci niż w roku poprzednim. „Warto podkreślić, że oczekiwanym skutkiem wprowadzenia świadczenia wychowawczego nie jest regularny wzrost liczby urodzeń obserwowany z roku na rok. Według prognozy GUS liczba urodzeń w Polsce będzie w najbliższych latach spadała, a efektem wprowadzenia świadczenia wychowawczego będzie przede wszystkim to, że ten spadek nie będzie tak silny” – pisze rząd.
To zupełnie inna narracja niż przedstawiana w przeszłości. – To program wprowadzony po to, by Polakom lepiej się żyło, żeby polskie rodziny miały godne życie, i po to, by w Polsce rodziło się więcej dzieci – mówiła Beata Szydło w 2017 roku. Później dodawała, że wzrost liczby urodzeń był „celem” rządu, a nawet utrzymywała, że „baby boom zaczyna być faktem”.
O stałym wzroście liczby urodzeń mówiły też dane zawarte w ocenie skutków regulacji ustawy o 500+. Wynikało z nich, że urodzeń będzie 378,2 tys. w 2017 roku, 379,5 tys. w 2018 roku i 380,4 tys. w 2019 roku. W 2020 roku liczba urodzeń miała się ustabilizować, a potem zacząć spadać.