Już wcześniej prezydent Andrzej Duda mówił, że adresatem zabezpieczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest właśnie rząd (Rzeczpospolita Polska), choć eksperci powszechnie uważają, że decyzja oddziałuje na wszystkie organy państwa – na każdy w ramach przypisanych mu kompetencji.
Czytaj także: Różne wizje wdrażania postanowienia Luksemburga
Powtórne nominacje
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", rządowy plan jest taki, by przeprowadzić swego rodzaju ponowny nabór do Sądu Najwyższego sędziów przesuniętych w lipcu na przyśpieszony stan spoczynku. Trwają właśnie prace analityczne nad rozwiązaniem idącym w tę stronę. Kolejna już nowelizacja ustawy miałaby doprowadzić do tego, że wraz z zaopiniowaniem przez Krajową Radę Sądownictwa sędziów SN, którzy (jak rozumie to rząd) byli w stanie spoczynku, a teraz z niego wracają, nastąpiłaby ponowna ich nominacja przez prezydenta. Jak słyszymy w resorcie sprawiedliwości, takie rozwiązanie spełniałoby wymóg konstytucji. Ustawa musiałaby też wyprostować status prezesów, w tym pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf.
W reakcji na sygnały, że Polska może zwlekać z wykonaniem decyzji TSUE, zabrał głos jego prezes Koen Lenaerts. Oświadczył, że przystępując do Wspólnoty wszystkie kraje Unii zobowiązały się do przestrzegania takich samych wartości i reguł, co gwarantuje jednolite stosowanie prawa unijnego we wszystkich państwach członkowskich. Trybunał UE jest zaś kręgosłupem, na którym opiera się cały porządek prawny UE. Kto nie jest na to gotowy, wpisuje się w proces podobny do brexitu – przestrzegł.