Po decyzji TSUE wstrzymującej działanie Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym robi się nerwowo. Pogłębia się podział w samej ID: jedni sędziowie chcą nadal orzekać, kierując się wskazaniami TK, inni są za zawieszeniem aktywności, słuchając TSUE. W poniedziałek nie odbyła się tam pierwsza rozprawa po wyroku Luksemburga. Odroczył ją z powodów formalnych do 23 września uchodzący za przedstawiciela twardej linii nowego SN sędzia Adam Tomczyński. Wcześniej prezes tej Izby Tomasz Przesławski postanowił ściągnąć do siebie akta prowadzonych w ID spraw. Najpewniej, aby zamknąć je w pancernej szafie.
To sygnał, że Izba może zmierzać do samowygaszenia wbrew zarządzeniu prof. Małgorzaty Manowskiej. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego chce, aby Izba nadal działała. Choć nieoficjalnie wiadomo, że zarówno Manowska, jak i prezes Izby Nadzwyczajnej Joanna Lemańska bliskie są kompromisowej koncepcji, którą przed laty zarysowała prof. Małgorzata Gersdorf, ówczesna pierwsza prezes SN. Już wtedy były pełnomocnik rządu przed TSUE przekazał ją premierowi Morawieckiemu.