W pierwszej sprawie sędzia Ryszard Witkowski decyzję o odroczeniu motywował kontrowersjami, jakie owa uchwała wywołała i wcześniej zainicjowanym sporem kompetencyjnym. Ta trójka sędziów dyscyplinarnych nie nie zignorowała uchwały z 24 stycznia i nie przystąpiła do merytorycznego rozpatrywania sprawy sędziego Romana B. obwinionego o pomaganie podsądnej w sprawie, którą prowadził.
Z kolei inną sprawę dyscyplinarną –prokuratora, kolejna trójka sędziów prowadziła (bez zastrzeżeń obecnych na niej stron) i skierowała pytanie prawne do szerszego składu Izby Dyscyplinarnej, niedotyczące obecnych kontrowersji z nowymi sędziami (a tylko tacy orzekają w tej izbie), ale zwyczajnych kwestii procesowych, które mogą wystąpić także w innym sądzie.
Uchwała z 24 stycznia ma moc zasady prawnej. Powinny się do niej stosować inne składy SN. 59. starych sędziów (przy sześciu zdaniach odrębnych) stwierdziło w niej, że zasiadanie w składzie orzekającym SN nowego sędziego oznacza, że wydany wyrok będzie obciążony nieważnością. Rygor ten obejmuje także wcześniejsze wyroki Izby Dyscyplinarnej. Jak powiedziano w uzasadnieniu uchwały, niezależnie od wad w powołaniu nowych sędziów w ogóle, orzeczenia SN nie będą już kontrolowane. Izba Dyscyplinarna ma jeszcze inny defekt, gdyż nie jest w ogóle sądem, bo sądów wyjątkowych nie przewiduje polska konstytucja.
Czytaj także: Widać pęknięcie w środowisku sędziowskim
Dodajmy, że zaraz po tej uchwale sędziowie orzekający w Izbie Dyscyplinarnej wydali oświadczenie, że to Prezydent RP jest jedynie uprawniony do powołania na urząd sędziego, a istotą tego powołania jest prawo i obowiązek sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Odsunięcie sędziów od orzekania może nastąpić wyłącznie w wypadkach wskazanych w art. 180 ust. 2 konstytucji, tj. na mocy orzeczenia sądowego, a okoliczności tam wskazane nie wystąpiły. Powstrzymanie się od czynności orzeczniczych stanowiłoby naruszenie ślubowania sędziowskiego i prowadziło do uchybienia godności sędziego.