Zmęczenie, słaba motywacja do pracy i niska samoocena, brak poczucia sensu wykonywanych czynności – taki stan ducha może zdarzyć się każdemu. Tego typu objawów lepiej nie bagatelizować, bo na dłuższą metę może to się przerodzić w problemy z wykonywaniem pracy w ogóle.
Konfrontacja ze specjalistą
Co robić, gdy pojawią się niepokojące oznaki zmiany w podejściu do pracy? – Może to niezbyt popularne, co powiem, ale warto zacząć od wizyty u psychiatry – mówi Jacek Santorski, psycholog biznesu, twórca Akademii Psychologii Przywództwa. – Wiem, że w Polsce to brzmi strasznie i mało kto skorzysta z tej porady. Jednak poczucie przeciążenia czy bezradności w pracy, co niektórzy nazywają wypaleniem zawodowym, może być formą depresji. Depresja zaś jest chorobą, którą da się zdiagnozować i należy leczyć – wyjaśnia.
Dopiero, gdy psychiatra wykluczy chorobę, możemy zastanowić się jak zaradzić kłopotom w inny sposób.
Szybkich rozwiązań nie ma, zniechęcenie do pracy może mieć różne przyczyny i przebieg. Samo pojęcie wypalenia zawodowego pojawiło się w latach 80. XX w. u osób niosących pomoc innym – pracowników służby zdrowia, pomocy społecznej, nauczycieli. Zaobserwowano, że u niektórych osób w tych zawodach zaangażowanie i oddanie w zderzeniu z codziennymi, bardzo trudnymi wyzwaniami przyniosło niecodzienne efekty. Na początek pojawiło się u nich silne poczucie zmęczenia – fizycznego i emocjonalnego, potem depersonalizacja (np. nazywanie pacjentów w szpitalu „ten wyrostek") i cynizm, na koniec zaś poczucie utraty sensu wykonywanej pracy, negatywna ocena własnych kompetencji i dokonań, rozczarowanie pracą i sobą.