Trudno przecenić znaczenie tegorocznych wyborów parlamentarnych. PiS, pomimo łamania i obchodzenia konstytucji, próby zniszczenia niezależności władzy sądowniczej i sprowadzenia Polski na margines Unii Europejskiej, zachowuje w nich niemałe szanse na zwycięstwo. Sprzyja mu koniunktura gospodarcza, polepszenie materialnej sytuacji wielu Polaków i nieklarowna sytuacja po stronie opozycji. Obóz władzy panuje także nad kalendarzem wyborczym. To jego lider zadecyduje o tym, czy wybory parlamentarne odbędą się jesienią, czy jeszcze tej zimy.
Szeroki blok wyborczy
W tej sytuacji opozycja nie ma prawa do błędu. Musi się też spieszyć z uporządkowaniem swych szyków. Coraz częściej słychać opinię, formułowaną także przez liderów opozycyjnych ugrupowań, że stawka wyborów i obowiązująca w wyborach do Sejmu ordynacja proporcjonalna z dość wysokimi progami wyborczymi i systemem przyznawania mandatów poselskich według metody D'Hondta, premiującej zwycięskie ugrupowanie, wymuszają utworzenie możliwie najszerszego bloku wyborczego opozycji, pomimo różnic programowych.
Uważam, że od zamachu na Trybunał Konstytucyjny, dokonanego późną jesienią 2015 r., po zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych, w polskiej polityce panuje faktycznie stan wyjątkowy i kolejne zwycięstwo wyborcze PiS mogłoby doprowadzić do przekształcenia naszego państwa w fasadową demokrację, maskującą faktyczny autorytaryzm. Zjednoczenie antypisowskiej opozycji w szerokim bloku wyborczym byłoby nie tylko decyzją racjonalną, ale budzącą moją sympatię.
Sprawą wielkiej wagi, a zarazem trudną, będzie uzgodnienie wspólnego programu opozycji. Z prawdziwym niepokojem obserwuję pomysły Inicjatywy Polskiej wchodzącej w skład Koalicji Obywatelskiej, zmierzające do wprowadzenia do tego programu postulatów, które muszą zostać potraktowane nie tylko przez hierarchię kościelną, ale także bardzo wielu wiernych Kościoła katolickiego, jako próba rozniecenia zimnej wojny religijnej. Nie można przecież inaczej traktować pomysłu wyprowadzenia nauczania religii ze szkół, a nawet „tylko" zaprzestania jej finansowania z budżetu państwa. Barbara Nowacka, która jest twarzą walki o radykalny rozdział państwa i Kościoła, jest bez wątpienia osobą ideową, ale nie mam wątpliwości, że realizacja jej pomysłów bardzo zaszkodzi opozycji, gdyby uznała je za element wspólnego programu. Sądzę, że na jej postawę ma wpływ chęć potwierdzenia autentyczności i konsekwencji poglądów w opinii wyborców antyklerykalnych, gdyż Robert Biedroń, szykujący się do roli lidera nowej formacji i politycy Razem niezbyt elegancko sugerują, że jej akces do Koalicji Obywatelskiej był wyborem koniunkturalnym i ideową kapitulacją.
Walczyć o najważniejsze