W okresie karnawału okazji do wychylenia lampki wina nie brakuje. Wielu porannego kaca leczy paracetamolem.
Tak zwany zestaw kacowy, czyli łykanie paracetamolu i elektrolitów już podczas picia, jest niezwykle groźny, bo paracetamol jest toksyczny dla wątroby, a alkohol jeszcze tę toksyczność wzmaga.
W działach monopolowych sklepów paracetamol bywa umieszczany między butelkami, co sugeruje jego skuteczność w walce z kacem.
We Francji ściąga się paracetamol z części samoobsługowych i przenosi do apteki, m.in. po to, by wykwalifikowany personel mógł ostrzec pacjenta, że jest on szkodliwy dla zdrowia, szczególnie w połączeniu z alkoholem. Dawniej był lekiem na receptę ze względu na to, że jego starsza siostra, fenacetyna, była bardzo toksyczna i powodowała uszkodzenia nerek i wątroby. Później okazało się, że wskazanie lekarza nie jest potrzebne. Owszem, paracetamol można stosować bez recepty, ale nie bez ograniczeń. Do niedawna uważało się, że bezpieczna dawka paracetamolu to do 4 g dziennie w kilku dawkach, ale w tej chwili pojawiają się publikacje, w których dawkę dzienną się obniża. Ma to znaczenie, gdy mówimy o przewlekłym stosowaniu paracetamolu, bo pierwsze objawy uszkodzenia wątroby pojawiać się mogą już po trzech dniach ciągłego stosowania dużych dawek. Maksymalne dawki zostaną więc pewnie zrewidowane.
Ale to niejedyny środek, który Polacy łączą z alkoholem. Niektórzy nie unikają picia, łykając antybiotyki.