Choć wszystkie ministerstwa zapewniają, że pracownicy mają równe prawa i nie są dyskryminowani ze względu na płeć (zabrania tego kodeks pracy oraz zarządzenia korpusu służby cywilnej), rządowe dane na temat wysokości wynagrodzeń urzędniczek i urzędników pokazują, że mężczyźni – w większości – zarabiają lepiej. Takie wnioski płyną z odpowiedzi ministerstw oraz instytucji podległych premierowi na pytania posłów PO.
Najlepiej w GUS
W Kancelarii Premiera kobieta zarabia 8,5 tys. zł brutto, mężczyzna – ponad 10 tys. zł, mężczyźni także zajmują blisko dwukrotnie częściej stanowiska kierownicze – wynika z danych przygotowanych przez szefa Służby Cywilnej Dobrosława Dowiat-Urbańskiego.
Także w Centrum Obsługi Administracji Rządowej, UOKiK czy Biurze Rzecznika Praw Pacjenta pensje mężczyzn są wyższe o ok. tysiąc złotych. W Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii średnie wynagrodzenie brutto mężczyzn jest o 5 proc. wyższe niż kobiet, ale już średnie wynagrodzenie mężczyzn we wszystkich jednostkach podległych i nadzorowanych przez minister Jadwigę Emilewicz (m.in. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości czy Urząd Zamówień Publicznych) jest aż o ponad 15 proc. wyższe niż kobiet – wylicza resort. To efekt m.in. dużej ilości specjalistycznych stanowisk technicznych, które zajmują mężczyźni.
Kobiece pensje gorzej wypadają także za pracę w ministerstwach, np. w Ministerstwie Cyfryzacji średnie wynagrodzenie urzędniczki to 6,6 tys. zł, mężczyzny – 7,3 tys. zł (choć zbliżona jest liczba osób na stanowiskach kierowniczych).
Wyjątki pojawiają się w sfeminizowanych resortach, jak np. w Ministerstwie Edukacji Narodowej, ale już w instytucjach mu podległych są w większości nieco wyższe dla mężczyzn (Centralna Komisja Egzaminacyjna czy Centrum Nauki Kopernik) lub porównywalne jak w Ministerstwie Energii. W resorcie Krzysztofa Tchórzewskiego miesięczne zarobki kobiet i mężczyzn oscylują ok. 5,5 tys. zł.