Beata w czerwcu złożyła wypowiedzenie z pracy w jednym z centrów usług biznesowych. Odeszła, gdy dowiedziała się, że nie ma szans na podwyżkę, choć przejęła obowiązki lidera zespołu. I przez kilka miesięcy męczyła się z grupą coraz bardziej sfrustrowanych współpracowników.
Pracy po godzinach i mało przyjaznego szefa z obsesją na punkcie kontroli podwładnych ma dosyć Marcin, specjalista w dziale wsparcia IT dużej spółki TSL. Chce złożyć wypowiedzenie pod koniec sierpnia, by odejść przed zapowiedzianym na jesień pełnym powrotem do pracy w biurze. Imiona Beaty i Marcina są zmienione, ale to prawdziwe przypadki. I coraz częstsze.
Koniunktura na zmiany
Menedżerowie firm rekrutacyjnych potwierdzają, że od czasu zniesienia wiosennych lockdownów narasta stopniowo rotacja kadr. – Jest to widoczne szczególnie wśród młodych pracowników, którzy nie mają jeszcze zobowiązań rodzinnych, a w razie potrzeby często mogą liczyć na wsparcie rodziców – ocenia Piotr Wielgomas, prezes Bigramu. Jednak zwiększoną mobilność zaczynają też przejawiać doświadczeni specjaliści i menedżerowie.
Magdalena Warzybok, szefowa polskiego oddziału firmy doradczej Kincentric, zwraca uwagę na widoczny w jej badaniach spadek lojalności i zaangażowania pracowników. O ile w połowie zeszłego roku 65 proc. badanych twierdziło, że byłoby trudno przekonać ich do odejścia z firmy, o tyle teraz odsetek takich wskazań spadł do 55 proc. Również o 10 pkt proc., (do 48 proc.) zmniejszył się udział pracowników, którzy rzadko myślą o rozstaniu z pracodawcą. Z 51 do 41 proc. zmalała też w ciągu roku grupa tych, którzy czują się zmotywowani do zwiększonego zaangażowania w pracę.