Prezydenci Białorusi i Rosji spotkali się w sobotę w Soczi w towarzystwie premierów i szefów najważniejszych resortów obu państw. W pewnym momencie Władimir Putin i Aleksander Łukaszenko postanowili kontynuować rozmowę w cztery oczy. Nie wiadomo, ile rozmawiali za zamkniętymi drzwiami, ale całe spotkanie w rezydencji rosyjskiego prezydenta nad Morzem Czarnym trwało niemal sześć godzin.
Rządzący od ćwierćwiecza prezydent Białorusi wyjechał stamtąd, całkowicie ignorując media. Dziennikarzom nie miał nic do powiedzenia Władimir Putin. Tłumaczyć się musiał rosyjski minister rozwoju gospodarczego Maksim Orieszkin, który jedynie zapowiedział, że następne spotkanie odbędzie się 20 grudnia w Petersburgu.
– To świadczy o tym, że oni nie tylko nie potrafili się porozumieć, ale nie byli zadowoleni z przebiegu tej rozmowy – komentuje „Rzeczpospolitej" Aliaksandr Klaskouski, czołowy białoruski politolog. – To jednak nie koniec, wyznaczenie kolejnej daty oznacza, że wszystko idzie po myśli Moskwy. Łukaszenko nie wycofał się z planów „głębszej integracji" – dodaje.
Zarówno w Mińsku, jak i Moskwie od miesięcy zapowiadano, że 8 grudnia na Kremlu zostanie podpisany plan integracji Białorusi i Rosji. Proces negocjacyjny mocno przyśpieszano, ponieważ w niedzielę przypadała 20. rocznica podpisania porozumienia „o utworzeniu Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (PZBiR)".
To na podstawie tego porozumienia powstało 31 map drogowych, które mieli podpisać Aleksander Łukaszenko i Władimir Putin. Treść dokumentu nie jest znana, ale przecieki w rosyjskich mediach wskazywały na to, że chodzi m.in. o wspólną politykę finansową, podatkową, rolniczą i celną.