To, co widzimy, zależy nie tylko od tego, na co patrzymy, ale również od tego, co przyzwyczailiśmy się dostrzegać. Kiedy między jednym i drugim pojawia się rozdźwięk, rodzą się pytania. A kiedy pozostają one bez odpowiedzi, rodzą się obawy, frustracje i niezadowolenie.
Obserwatorom wydarzeń w Hongkongu przyzwyczajonym do odmiennych standardów politycznych niż obowiązujące w Chińskiej Republice Ludowej trudno się pogodzić z porzucaniem tego, co znają – zasad państwa prawa i swobód obywatelskich – na rzecz o wiele bezwzględniejszej rzeczywistości. Jeszcze bardziej zastanawia, dlaczego państwo liczące blisko 1,5 miliarda obywateli nie umie sobie bezkonfliktowo poradzić ze Specjalnym Regionem Administracyjnym o liczbie ludności nieprzekraczającej 7,5 miliona.
Jedno państwo, dwa systemy
Pierwsze demonstracje w Hongkongu w 2019 r. zorganizowano przeciwko projektowi ustawy ułatwiającej ekstradycję z Regionu do ChRL i związanymi z tym obawami wykorzystywania politycznie nowych procedur. Z perspektywy trwających blisko pół roku protestów można już spokojnie powiedzieć, że kwestia rzeczonych regulacji, z których zresztą lokalne władze się wycofały, była tylko iskrą. Od niej wybuchł pożar społecznego niezadowolenia, które już dłuższy czas kumulowało się w hongkońskim społeczeństwie.
Przyczyn tego niezadowolenia jest wiele: wysokie koszty życia związane z niebotycznymi cenami mieszkań, rozwarstwienie społeczne, którego wskaźniki w Hongkongu są jednymi z najwyższych na świecie, ogromna konkurencja na rynku pracy, na którym lokalni mieszkańcy muszą stawać w szranki z konkurencją spoza Regionu. Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy Hongkończycy muszą konkurować z przyjezdnymi czy radzić sobie z codziennymi problemami w warunkach niesamowicie zagęszczonej aglomeracji, ale po raz pierwszy ta sytuacja jest powszechnie kojarzona z konsekwencjami reintegracji z ChRL. Po pierwsze, przyjezdni to głównie przybysze z kontynentu. Po drugie, możliwości ekonomiczne kurczą się wraz ze spowolnieniem chińskiego wzrostu gospodarczego. Po trzecie, obydwu procesom towarzyszy konsekwentne ograniczanie swobód obywatelskich. Gwarantowała je ustawa zasadnicza oparta na regule „jedno państwo, dwa systemy".
Współczesna tożsamość obywateli Hongkongu nie kształtowała się tak samo jak obywateli ChRL. Kiedy w Chinach szalała rewolucja kulturalna, w Hongkongu protestowano na ulicach przeciwko korupcji policji, a gdy Hongkończycy byli świadkami kształtowania się jednego z pierwszych i największych globalnych ośrodków finansowych w Azji, w Chinach trwał eksperyment Wielkiego Skoku. Kiedy doszło do połączenia Regionu i ChRL, Hongkong miał za sobą ponad sto lat odmiennej trajektorii rozwoju nie tylko gospodarczego czy politycznego, ale szerzej – społecznego. Znajdował się bowiem pod kontrolą brytyjską już od zakończenia I wojny opiumowej, a umowa 99-letniej dzierżawy przez Wielką Brytanię została podpisana znacznie później – w 1898 r. Wystarczy powiedzieć, że Hongkong nie zdążył doświadczyć chińskiego eksperymentu z radykalnym komunizmem, który w czasie dwukrotnie krótszym niż brytyjska dzierżawa został wcielony w życie przez Mao Zedonga, przeobraził współczesne Chiny i odszedł w przeszłość wraz z reformami Deng Xiaopinga.