To, co widzimy, zależy nie tylko od tego, na co patrzymy, ale również od tego, co przyzwyczailiśmy się dostrzegać. Kiedy między jednym i drugim pojawia się rozdźwięk, rodzą się pytania. A kiedy pozostają one bez odpowiedzi, rodzą się obawy, frustracje i niezadowolenie.
Obserwatorom wydarzeń w Hongkongu przyzwyczajonym do odmiennych standardów politycznych niż obowiązujące w Chińskiej Republice Ludowej trudno się pogodzić z porzucaniem tego, co znają – zasad państwa prawa i swobód obywatelskich – na rzecz o wiele bezwzględniejszej rzeczywistości. Jeszcze bardziej zastanawia, dlaczego państwo liczące blisko 1,5 miliarda obywateli nie umie sobie bezkonfliktowo poradzić ze Specjalnym Regionem Administracyjnym o liczbie ludności nieprzekraczającej 7,5 miliona.