Niemcy są największym i najbogatszym państwem UE, które ogromnie zyskało na integracji europejskiej, a także ma bodaj największy wpływ na jej dalsze kierunki. Ostatnio wpływy Berlina znacząco zwiększyła zmiana polityki amerykańskiej wobec Europy. Chęć odbudowy relacji transatlantyckich po rządach Donalda Trumpa sprawiła, że Niemcy zaczęły być postrzegane przez ekipę Joe Bidena jako najważniejszy partner w UE. Amerykanie pragną skupić wszystkie siły na konflikcie z Chinami, dlatego chcieliby delegować zadanie stabilizacji Starego Kontynentu na Berlin. W zamian oczekują, że Unia poprze amerykańskie cele w polityce wobec Pekinu. Taka nadzieja może okazać się jednak złudna.
Krucha stabilizacja euro
Dan Fried, Georgette Mosbacher, a także Ian Brzezinski, były zastępca asystenta sekretarza obrony USA ds. Europy, zaproponowali ostatnio, aby sekretariat Inicjatywy Trójmorza miał siedzibę w Berlinie. To bardzo znamienna propozycja zgodna z polityką nowej administracji w Waszyngtonie. Zmierza ona do przekazania Niemcom kontroli nad Europą Środkową, która ma strategiczne znaczenie dla stabilności kontynentu. Może się to odbywać kosztem interesów państw tego regionu, co było widoczne w przypadku innego ukłonu wobec Berlina, jakim było zdjęcie części amerykańskich sankcji z gazociągu Nord Stream 2.
Jest to także korzystne dla Moskwy. Problemem polityki zbliżenia Niemiec do Rosji jest przede wszystkim to, że w sytuacji zmniejszonego zainteresowania USA sprawami europejskimi to Moskwa, a nie Berlin, będzie prawdopodobnie dyktować warunki dalszej stabilizacji w Europie. Z jednej więc strony Berlin zyskuje na znaczeniu, ale w ujęciu strategicznym prawdziwym beneficjentem tego rozdania geopolitycznego może być Moskwa. A jeśli stabilizacja strategiczna odbywać się będzie kosztem interesów Ukrainy, Polski, państw bałtyckich i innych krajów regionu, to wywoła to przede wszystkim brak zaufania do Niemiec i jego Ostpolitik. Będzie to podmywało przywództwo Niemiec w Europie Środkowej.
Wycofując się z Europy, Amerykanie pozbywają się instrumentów wpływów na największe państwo UE. Taki wpływ zyskują natomiast rywale USA. W krótkiej perspektywie może to przynieść wzmocnienie Niemiec. Przykładowo rozbudowa Nord Stream czyni z nich hub energetyczny dla Europy Środkowej i innych części UE. Jest to jednak działanie zwiększające zależność energetyczną zarówno Niemiec, jak i UE od Rosji, co będzie miało swoje konsekwencje polityczne.
Także umowa inwestycyjna forsowana przez Berlin między UE a Chinami (CAI) stwarza wiele okazji dla rozwoju potencjału eksportowego i korzyści inwestycyjnych przedsiębiorstw niemieckich. Jeśli zostanie ona ostatecznie ratyfikowana, to może także prowadzić do pogłębienia zależności gospodarczej Europy, w tym w dużej mierze technologicznej od Państwa Środka. W czasie zmian ładu światowego może to mieć negatywne konsekwencje geopolityczne zarówno dla Niemiec, jak i dla promowanej przez nie „autonomii strategicznej" UE.