Gdy dotarła do mnie wiadomość, że także mój przyjaciel Tomasz Wołek, występując w radiu Tok FM, traktuje tę plotkę jako fakt, postanowiłem zabrać głos, korzystając z gościnnych łam „Rzeczpospolitej".
Od 18 lat nie uczestniczę w polityce partyjnej i nie zabiegam o polityczne stanowiska. Staram się jednak zabierać głos w sprawach publicznych. Nie przeceniam jego znaczenia, ale bardzo nie lubię, gdy przypisuje mi się poglądy, które nie są moje. W szczególności w sprawach ważnych jak najbliższe wybory parlamentarne. Jeśli zwycięży w nich PiS, co obecnie jest bardzo prawdopodobne, możemy być pewni dalszych uderzeń w niezależność sądów i niezawisłość sędziów, w uprawnienia samorządów, w media niezależne od władzy i w organizacje pozarządowe. Zapewne będzie kontynuowana polityka ekonomiczna i społeczna przemieniająca dużą część obywateli naszego państwa w klientów partii rządzącej. W takiej sytuacji udzielanie opozycji złych rad oznacza wzięcie na siebie dużej odpowiedzialności moralnej.