Pałeczki salmonelli zostały znalezione w 1164 kg wołowiny. Mięso pochodzi z tej samej partii towaru, w której bakterie wykryto w ubiegłym tygodniu w 700 kg wołowiny – informuje czeska Państwowa Administracja Weterynaryjna, która otrzymała o tym informacje za pomocą RASFF od polskiej Inspekcji Weterynaryjnej.
Feralna partia mięsa została wyprodukowana w zakładach mięsnych Biernacki w Jarocinie 8 lutego. Odbiorcą była firma Alda Foods. - Obecnie prowadzona jest intensywne dochodzenie, które koncentruje się na śledzeniu, dokąd zmierzała wołowina – informuje czeska służba.
Czytaj także: Czeskie restauracje serwowały trefną polską wołowinę jako argentyńską
Jak informują Ceske Nowiny, od momentu wybuchu skandalu z polską wołowiną, czescy weterynarze przebadali 198 próbek mięsa. Czechy wprowadzili nadzwyczajne środki weterynaryjne, a polska wołowina od czwartku nie może być wprowadzona do obrotu przed sprawdzeniem w akredytowanym laboratorium na obecność salmonelli. Przesyłka z toną wołowiny dotarła jednak do Czech, zanim środki nadzwyczajne weszły w życie.
Jak informuje dziennik, niekoniecznie wszystkie partie mięsa w przesyłce zawierały salmonellę. Pakowanie mięsa w worki próżniowe miało według Czechów wykluczać możliwość zanieczyszczenia podczas transportu lub przechowywania, więc do zanieczyszczenia zarazkami musiało (według czeskiego dziennika) dojść w polskiej fabryce.
Czesi informują, że 40 kg mięsa trafiło na Słowację (z poprzedniej partii 700 kg). Dlatego także Bratysława wprowadziła kontrolę wszystkich partii mięsa przez lekarzy weterynarii, przed wprowadzeniem na rynek.