– Postawiliśmy na jawność danych najgroźniejszych sprawców, czyli gwałcicieli i recydywistów – mówi „Rzeczpospolitej". I przyznaje, że skazani z art. 200 kodeksu karnego nie trafiają do części jawnej rejestru. Zastrzega jednak, że konkretne nazwisko z części niejawnej też można sprawdzić. Jak?
Warunkiem jest zarejestrowanie się na stronie i dysponowanie kwalifikowanym podpisem elektronicznym lub podpisem potwierdzonym profilem zaufanym ePUAP. W tym trybie można jednak sprawdzić tylko samego siebie. W pozostałych za pośrednictwem uprawnionych.
– Dla mnie taki rejestr ma niewielką wartość użytkową, skoro nie ma w nim wszystkich nazwisk pedofilów – mówi nam jeden z warszawskich prokuratorów. I dodaje, że gdyby prywatnie jako ojciec chciał sprawdzić dane opiekuna, z którym wysyła syna na wakacje, to zawsze będzie miał wątpliwości, czy aby nie widnieje on wśród tych „lżejszych" przypadków w części zamkniętej rejestru.
Są ich tysiące
Druga część rejestru pedofilów i gwałcicieli – z ograniczonym dostępem – zawiera 2700 nazwisk. Mogą korzystać z niej przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi. Oprócz osób z rejestru ogólnodostępnego znaleźli się w nim sprawcy gwałtów popełnionych przed 1 października 2017 r. na osobach w wieku 15–18 lat, co do których sprawców sądy nie orzekły o wyłączeniu ich z rejestru.
Natomiast w przypadku przestępstw popełnionych po 1 października 2017 r., do rejestru z dostępem ograniczonym trafili wszyscy gwałciciele i pedofile, stręczyciele dzieci i skazani, którzy posługiwali się pornografią na szkodę nieletnich. W tej części rejestr jest bardzo szczegółowy. Zawiera m.in. PESEL skazanych i adresy ich zameldowania.
Rzecznik swoje
W trakcie debaty, która właśnie się toczy wokół zawartości rejestru, zabrał głos Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Powodem mają być skargi od obywateli.