Trzecia rewolucja nad Dnieprem

Większość nowych ukraińskich parlamentarzystów to ludzie bez żadnego doświadczenia politycznego.

Aktualizacja: 23.07.2019 06:08 Publikacja: 22.07.2019 18:36

Prezydent Zełenski cieszy się w sztabie swojej partii, widząc, z jak wielką przewagą wygrała wybory

Prezydent Zełenski cieszy się w sztabie swojej partii, widząc, z jak wielką przewagą wygrała wybory

Foto: AFP

Po raz pierwszy odkąd Ukraina ogłosiła niepodległość w 1991 roku, w parlamencie będzie rządziła jedna partia. Jeszcze w ubiegłym roku siedziba Sługi Narodu mieściła się na 4 mkw. w „nieodpłatnym pomieszczeniu" w Kijowie, partia nie miała zatrudnionych pracowników i nie posiadała żadnych środków na koncie. Przynajmniej tak wynika z ubiegłorocznego sprawozdania finansowego ugrupowania. Partia, która dotychczas istniała wyłącznie na papierze, miała zaledwie kilka miesięcy, by wystawić swoich ludzi w 199 okręgach wyborczych i zdobyć większość parlamentarną. Niebawem obsadzi wszystkie najważniejsze stanowiska w kraju. Co więcej, do parlamentu wprowadziła ludzi, którzy nigdy dotąd nie byli deputowanymi.

– To wyrok dla wszystkich ekip, które dotychczas rządziły Ukrainą – mówi „Rzeczpospolitej" Wiktor Zamiatin, politolog z kijowskiego Centrum im. Razumkowa.

Partia filmowców

Wiosną 2016 roku szerzej nieznany student politechniki kijowskiej Jewhen Jurdyga zakłada Partię Zdecydowanych Zmian, na co ukraińska scena polityczna w ogóle nie zwróciła uwagi. Następnie w grudniu 2017 roku partia zmienia nazwę na Sługa Narodu, a na jej czele stanął prawnik i współwłaściciel wytwórni filmowej Kwartał 95 Iwan Bakanow. Nazwa nowej ukraińskiej partii zabrzmiała tak samo jak wyprodukowany przez Kwartał 95 popularny ukraiński serial, w którym znany ukraiński aktor kabaretowy Wołodymyr Zełenski zagrał zwykłego nauczyciela historii, który przypadkowo został prezydentem i próbuje odmienić Ukrainę. Na początku ubiegłego roku partia filmowców znalazła się w sondażach po raz pierwszy, wtedy głosować na nią chciało zaledwie 4 proc. Ukraińców.

Wtedy nikt nie mógł sobie nawet wyobrazić, że Zełenski zostanie prezydentem Ukrainy, zdobywając ponad 73 proc. poparcia w kwietniowych wyborach. Jego przyjaciel z dzieciństwa Bakanow stoi obecnie na czele Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Z kolei partia Sługa Narodu zwyciężyła w niedzielnych wyborach parlamentarnych, zdobywając ponad 250 mandatów w 450-osobowej Radzie Najwyższej (dane CKW po przeliczeniu 70 proc. głosów). Zmiażdżyła przeciwników zarówno w okręgach, gdzie wybierano z list partyjnych, oraz jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW).

Niemal wszyscy analitycy twierdzili, że w JOW partia prezydenta nie ma najmniejszych szans, ponieważ od lat wygrywają tam zamożni i dobrze usytuowani ludzie, często mocno skorumpowani. Z poniedziałkowych danych Centralnej Komisji Wyborczej wynika, że nikomu nieznani kandydaci Sługi Narodu okazali się mocniejsi.

Miliardy nie pomogły

Klimat tegorocznych wyborów parlamentarnych chyba najlepiej obrazuje sytuacja, która wydarzyła się w 77. jednomandatowym okręgu wyborczym w obwodzie zaporoskim. Cztery kadencje z rzędu wygrywał tam jeden z najbogatszych Ukraińców Wiaczesław Bogusłajew, wieloletni prezes mieszczącej się w Zaporożu korporacji Motor Sicz, przedsiębiorstwa produkującego m.in. silniki do samolotów i śmigłowców. Spółka, która w 2013 roku zatrudniała ponad 27 tys. pracowników, zaczęła odnotowywać straty po wybuchu wojny na wschodzie kraju, głównie z powodu zerwanej współpracy z rosyjskim sektorem zbrojeniowym.

Od miesięcy wobec kierownictwa firmy SBU prowadzi kilka spraw karnych, a kilka dni temu Motor Sicz oskarżono o współpracę z kontrolowanymi przez Rosjan separatystami w Donbasie. Spółka zaprzecza, ale 80-letni milioner Bogusłajew odznaczony tytułem Bohatera Ukrainy przegrał z fotografem weselnym Serhijem Sztepą z partii Sługa Narodu.

Podobna sytuacja miała miejsce w obwodzie połtawskim, gdzie dolarowy miliarder Konstantin Żewago przegrał z 25-letnim Ołeksijem Mowczanem, informatykiem i menedżerem elektronicznego systemu przetargów publicznych Prozorro. Żewago był deputowanym Rady Najwyższej od 1998 roku i wydawało się, że dzięki wpływom w regionie jest jednym z najmocniejszych kandydatów. Tymczasem partia Zełenskiego wygrała we wszystkich jednomandatowych okręgach wyborczych Kijowa. Z listy partyjnej do parlamentu wprowadziła bardzo mieszane środowisko. Chodzi m.in. o aktorów kabaretowych, dziennikarzy, blogerów, prawników, ekonomistów, wykładowców akademickich, a nawet mistrza zapasów w stylu klasycznym.

– Chyba po raz pierwszy będziemy mieli parlament w większości niezależny od ukraińskich oligarchów. Na liście Sługi Narodu znaleźli się natomiast ludzie związani z międzynarodowymi korporacjami i organizacjami finansowymi – mówi „Rzeczpospolitej" Konstantin Bondarenko, ukraiński politolog, który wcześniej był związany z prorosyjskim Blokiem Opozycyjnym. – To czy i ewentualnie kto stoi za Sługą Narodu poznamy po pierwszych krokach w parlamencie – dodaje.

Wielkie wyzwanie

Ukraińscy analitycy tłumaczą sukces Sługi Narodu tragiczną sytuacją gospodarczą kraju i tlącą się od ponad pięciu lat wojną w Donbasie.

Zełenski i jego partia od początku nie obiecali żadnych konkretów, mówiono jedynie, że zakończenie wojny i uwolnienie ukraińskich jeńców jest celem priorytetowym. Jeżeli chodzi o gospodarkę, z programu wyborczego dowiadujemy się jedynie, że dopiero po wygranej Sługa Narodu ma zająć się wypracowaniem „Narodowej strategii gospodarczej". – Będziemy mieli parlament skłądający się w większości z niekompetentnych ludzi, jeżeli chodzi o zarządzanie państwem. Takie są nastroje w społeczeństwie, które chciało całkowitej wymiany elit politycznych – mówi Zamiatin. – Czy to sukces Ukrainy? To poważne wyzwanie i jedna wielka niewiadoma – dodaje.

Polityka
Wybory pokazały, że Donald Trump jednoczy Kanadyjczyków
Polityka
Liberałowie wygrywają wybory w Kanadzie. Donald Trump znów pisze o aneksji sąsiada
Polityka
Przyszły rząd Friedricha Merza na razie niekompletny
Polityka
Wołodymyr Zełenski nie przyjedzie do Warszawy na szczyt Trójmorza
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Jest wyrok. Były prezydent Ukrainy skazany na 15 lat więzienia