– Ostatni raz Jarosław Gowin spotkał się z Donaldem Tuskiem w 2013 roku, gdy ten informował go o dymisji z funkcji ministra sprawiedliwości – mówi nam Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia.
Sytuację komentowali też koalicjanci z Solidarnej Polski. – Wiele wskazuje na to, że to jest Porozumienie Jarosława Gowina. Wiele wskazuje na to, że po oświadczeniu parlamentarzystów Porozumienia sprawa będzie wracała na tory takie, jak przez wiele lat i raczej się uspokoi – mówił w niedzielę w TVN24 Patryk Jaki.
Do eskalacji napięcia u jednego z koalicjantów PiS doszło w chwili, gdy Zjednoczona Prawica szykuje się do prezentacji tzw. Nowego Polskiego Ładu, czyli zestawu pomysłów społecznych i gospodarczych. Trwa też Narodowy Program Szczepień. Jednocześnie, jak pisała „Rzeczpospolita" w ubiegłym tygodniu, powiększa się pakiet rozbieżności między PiS a koalicjantami. Solidarna Polska kontestuje przyjętą przez rząd strategię energetyczną, forsowała też odrzucony przez Porozumienie pomysł na zmiany prawa dotyczące mandatów. Takich rozbieżności, zaskoczeń jest dużo więcej. Dlatego wiele osób w PiS nie jest zadowolonych z tego, że miała miejsce kolejna destabilizacja i tak skomplikowanej sytuacji.
Jednocześnie, jak wynika z naszych rozmów, w PiS jest dość powszechne przekonanie, że cała sprawa w Porozumieniu jest inspirowana przez Nowogrodzką, nawet jeśli medialnie i politycznie szkodzi rządowi. Dlatego nawet jeśli obecny kryzys zostanie w ten czy inny sposób wygaszony, to może mieć konsekwencje w przyszłości, z wyborami w 2023 r. włącznie. Już w ubiegłym roku w Zjednoczonej Prawicy można było usłyszeć, że mimo umowy koalicyjnej Kaczyński może przed wyborami zdecydować o samodzielnym starcie, już bez koalicjantów. Co więcej, ostatnie wydarzenia wzbudzają też u naszych rozmówców przekonanie, że wkrótce „testowaniu" może zostać poddany drugi koalicjant, czyli Solidarna Polska.
A co z partią Gowina? Wiosną ma odbyć się kongres Porozumienia. Jego zwołanie – podobnie jak wielu innych wydarzeń partyjnych – blokowane jest przez pandemię koronawirusa.
Sam Adam Bielan zapewnia, że jego celem jest tylko uporządkowanie sytuacji w partii, a on sam o funkcję prezesa nie będzie się ubiegał, gdy dojdzie do głosowania. Jak też zapewnił, najważniejsze jest to, by obecny spór formalnoprawny nie zdestabilizował obozu Zjednoczonej Prawicy.