Litwa to jedno z niewielu państw, z którymi stosunki Polska poprawiła za rządów PiS. Duża w tym zasługa Sauliusa Skvernelisa, który od ponad trzech lat stoi na czele rządu w Wilnie. To Skvernelis wystąpił z pomysłem nadania Jarosławowi Kaczyńskiemu Orderu Witolda Wielkiego, najważniejszego odznaczenia, za „wyjątkowy wkład” w stosunki dwustronne oraz wspieranie Litwy i pozostałych państw bałtyckich w sprawach bezpieczeństwa - militarnego i energetycznego. Rząd litewski ogłosił to 9 października, cztery dni przed polskimi wyborami.
Potem zapadła cisza. Sprawa wróciła, gdy media w Wilnie zapytały, dlaczego 16 lutego wśród wyróżnionych w czasie uroczystości z okazji święta narodowego nie było Kaczyńskiego, którego premier Skvernelis nazwał parę miesięcy wcześniej „prawdziwym przyjacielem Litwy”. I pojawiła się hipoteza, że to efekt sporu między Skvernelisem - stojącym na czele rządu, w którym najsilniejszą partią jest Związek Chłopów i Zielonych - a prezydentem Gitanasem Nausedą.
Prawdopodobna, bo jak mówi „Rzeczpospolitej” Andrzej Pukszto, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, Kaczyński jest postrzegany na Litwie jako polityk kontrowersyjny. - Skvernelis reprezentuje nurt populistyczny, Nauseda zaś ma ambicję być liderem elit liberalnych, co nie zawsze wychodzi. Prezydent wciąż podkreśla, że ma dobre stosunki z Andrzejem Dudą i Mateuszem Morawieckim, i nie reaguje na uwagi liberałów, że przymyka oczy na temat praworządności - dodaje Pukszto.
Okazuje się jednak, że prezes PiS nie ma Orderu Witolda Wielkiego nie z powodu konfliktu między najważniejszymi ośrodkami władzy na Litwie. Lecz dlatego, że ma zasadę: jako czynny polityk nie przyjmuje orderów. Poinformowały o tym „Rzeczpospolitą” obie strony, obie prosząc o zachowanie anonimowości, bo sprawa jest niezwykle delikatna.
W Prawie i Sprawiedliwości dowiedzieliśmy się, że prezes Kaczyński dyskretnie zasugerował, iż nie przyjmuje takich odznaczeń. Z podkreśleniem, że „nie chcemy zrobić niezręczności” wobec strony litewskiej.