Grażyna Bacewicz. Zadziwiająco przepiękny człowiek

Grażyna Bacewicz. Artystka obdarzona wieloma talentami, najwybitniejsza polska kompozytorka nie tylko XX wieku. A przy tym w jej życie nieraz ingerowała historia i jak wielu naszych twórców nie miała szans, by świat w pełni docenił jej indywidualność.

Aktualizacja: 20.03.2020 16:17 Publikacja: 19.03.2020 23:01

Grażyna Bacewicz. Zadziwiająco przepiękny człowiek

Foto: Archive PL/Alamy/be&w

Urodziła się zimą 1909 roku i również zimą, dokładnie 60 lat później, zmarła. Przyczyną był zawał, wprawdzie z dolegliwościami serca zmagała się od pewnego czasu, ale nikt nie przypuszczał, że śmierć przyjdzie tak nagle. Grażyna Bacewicz odeszła, pozostawiwszy niedokończone utwory i mnóstwo niezałatwionych spraw. Zawsze była przecież niesłychanie aktywna.

„Była wspaniałym kompozytorem i zadziwiająco przepięknym człowiekiem" – napisał na wiadomość o jej śmierci Dymitr Szostakowicz i takich stwierdzeń padło wówczas wiele. Za życia Grażynę Bacewicz obsypywano nagrodami, zapraszano do rozmaitych muzycznych gremiów w Europie, a jednak nie do końca zdawano sobie sprawę z wartości tworzonej przez nią muzyki, również dlatego, że wymyka się ona jednoznacznym klasyfikacjom. Także po śmierci Bacewicz do jej twórczości sięgano fragmentarycznie. Dopiero ostatnie dekady sprawiły, że uważniej wsłuchujemy się w to, co komponowała, a jej utwory zaczęły systematycznie pojawiać się na przykład na płytach niemieckich czy brytyjskich.

Pozostało jeszcze 86% artykułu

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Plus Minus
Łukasz Pietrzak: Z narzędzi AI najbardziej skorzystają MŚP
Plus Minus
„Na smyczy Kremla. Donald Trump, Dmitrij Rybołowlew i oferta stulecia”: Haki na Trumpa
Plus Minus
„Kingdom Come: Deliverance II”: Wielka draka w czeskim średniowieczu
Plus Minus
„Co myślą i czują zwierzęta”: My i one wszystkie
Plus Minus
„3000 metrów nad ziemią”: Gibson bez pasji