Zgodnie z nim: „Krajowa Rada Sądownictwa składa się z:
1) Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Ministra Sprawiedliwości, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez Prezydenta Rzeczypospolitej, 2) piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych, 3) czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów".
Kto jest pierwszym prezesem SN, ministrem sprawiedliwości i prezesem NSA – wiadomo. Co to znaczy, że „prezydent powołuje" – też wiadomo. Wręcza „powołanemu" pismo z orzełkiem, stempelkiem i swoim podpisem. Wiadomo, że powołuje prezydent (nie może tego zrobić np. marszałek Sejmu). A kogo może powołać? Kogo chce! Nie ma żadnych ograniczeń. Może pana Zenka, który regularnie zagaja rozmowę i prosi mnie o „złotóweczkę na coś ciepłego". Takie powołanie będzie zgodne z konstytucją!
Czytaj także: Robert Gwiazdowski: Rządów prawa nie mieliśmy nigdy
Ilu to jest „czterech" i kto jest posłem – też wiadomo. Ilu to jest „dwóch" i kto jest senatorem – także. Sejm nie może wybrać pięciu posłów, a Senat trzech senatorów. I muszą wybrać posłów i senatorów. Nie mogą pana Zenka – no, chyba że zostanie posłem albo senatorem (co przy proporcjonalnej ordynacji wyborczej, wielomandatowych okręgach i listach układanych przez partie finansowane z budżetu wcale nie jest takie niemożliwe). Tych czterech posłów i dwóch senatorów mogą wybrać Sejm i Senat. Nikt inny.