Po miesiącach sporów co do reformy składki zdrowotnej przedsiębiorców rząd na jednym posiedzeniu przyjął zmiany, które mają obowiązywać od 2025 r. (bardziej ograniczone) i 2026 r. (szersze). O tym, czy skorzysta na tym rzeczywiście 2,4 mln przedsiębiorców – jak twierdzi rząd – przekonamy się w praktyce dopiero po uchwaleniu ostatecznej wersji przepisów i ich wejściu w życiu. Już teraz w związku z reformą nasuwa się jednak kilka wniosków.
Czytaj więcej:
Składka zdrowotna. Czy rząd posłucha przedsiębiorców?
Po pierwsze – wciąż dobrze ma się ultraszybkie przyjmowanie przepisów, które mają znaczenie dla finansów milionów osób. Projekt z szerszymi zmianami w składce przedsiębiorców rząd przedstawił we wtorek, a kilka godzin później już go przyjął. Oczywiście można twierdzić, że zawiera rozwiązania podobne do tych, które przedstawiciele rządu zaprezentowali już w marcu tego roku, więc przedsiębiorcy nie powinni być zaskoczeni. Ba, mogą się nawet cieszyć że prace nad oczekiwanymi przez nich zmianami nagle tak mocno przyspieszyły. Tyle tylko, że odbyło się to kosztem konsultacji społecznych, a rząd zapowiadał przecież bardziej cywilizowaną legislację i dialog z partnerami społecznymi.
Po drugie – skoro projekt przyjął rząd, to znaczy że koalicja rządowa porozumiała się co do kształtu zmian składki dla przedsiębiorców. Teoretycznie, bo praktycznym sprawdzianem będą prace w Sejmie. Nie jest przecież tajemnicą, że odmienne stanowiska w sprawie składki ma w szczególności Lewica i Trzecia Droga. Pytanie więc, czy ktoś będzie jeszcze wkładał kij w szprychy procesu legislacyjnego w Sejmie, czy też koalicjanci porozumieli się ostatecznie w tej sprawie. I czy Lewica za swoją zgodę na korzyści dla przedsiębiorców wywalczyła jakieś ustępstwa w sprawach ważnych dla niej, a uwierających współkoalicjantów. Na razie zapowiada poprawki do projektu na etapie prac sejmowych.
Co dalej z oskładkowaniem przedsiębiorców i pracowników?
Po trzecie – spory wokół składki i tworzenie skomplikowanych konstrukcji systemowych, które mają odciążyć przedsiębiorców (choć nie wszystkich) sugerują, że konieczne jest szersze przedyskutowanie zasad oskładkowania pracy w Polsce. Różne reguły w zależności od podstaw zarobkowania (firma, zlecenie, etat) miały sens w dobie transformacji ustrojowej, budowania przedsiębiorczości od podstaw i wysokiego bezrobocia. Dziś są coraz mniej zrozumiałe, a jeszcze mniej sprawiedliwe. Tyle tylko, że do tego trzeba dialogu, a tego – patrz punkt pierwszy – wciąż brakuje.