Andrzej Nogal: Polityczny rzecznik dyscyplinarny warszawskiej adwokatury

Warszawskie władze adwokackie po wielokroć krytykowały z pozycji skrajnie lewicowych obóz rządzący za rozmaite zmiany ustawodawcze. Bardzo źle jednak, że w te same buty wchodzi rzecznik dyscyplinarny, gdyż w ten sposób podważana jest elementarna wiarygodność jego urzędu. Po co komu, kosztowny stronniczy i zideologizowany pion dyscyplinarny? Ale, czy to ma znaczenie w kampanii wyborczej na urząd rzecznika, gdzie można liczyć na poklask rzeszy lewicowych akolitów?

Aktualizacja: 22.06.2020 16:08 Publikacja: 22.06.2020 15:39

Andrzej Nogal: Polityczny rzecznik dyscyplinarny warszawskiej adwokatury

Foto: Adobe Stock

Władze warszawskiej adwokatury mają od dawna ogromny problem z upolitycznionym pionem dyscyplinarnym. Stanowiska prezesa sądu dyscyplinarnego, sędziego czy rzecznika dyscyplinarnego uzyskuje się w wyniku wyborów, co powoduje że stanowiska te mają charakter polityczny, a osoby je piastujące mają trudności ze zrozumieniem, że nie są politykami których zadaniem jest lansowanie określonej linii politycznej i zwalczanie wrogów ideologicznych. Co niektórzy z nich nie tylko wyrażają swoje poglądy prywatnie, ale bez cienia zażenowania manifestują je publicznie, nie rozumiejąc, że w ten sposób adwokaci o odmiennych poglądach nie mają elementarnej gwarancji bezstronności takich osób. Odnieść można wręcz wrażenie, że pion dyscyplinarny służyć ma wylansowaniu tychże osób i w ten sposób umożliwić im wejście do wielkiej polityki – po stronie lewicowej oczywiście.

Czytaj też:

Adwokaci zabrali głos ws. wypowiedzi na temat osób LGBT

MS: nie ma mowy o połączeniu zawodów adwokata i radcy

Krzysztof Stępiński: Warszawscy adwokaci na bakier z etyką

Kilka lat temu urząd wiceprezesa tegoż sądu piastowała adwokatka, która aktywnie i publicznie wspierała radykalnie feministyczne inicjatywy, w tym dotyczące aborcji na życzenie. Teraz zaś w te ślady poszedł rzecznik dyscyplinarny adwokat Krzysztof Stępiński, który na łamach prasy piętnuje polski rząd i prezydenta, że radośnie nie wspierają gender i postulatów aktywistów LGBT+.

Pragnę wyraźnie podkreślić, że nie mam nic przeciwko temu, aby poszczególni adwokaci angażowali się w dowolne projekty społeczne, ideologiczne, czy polityczne. Niech działają wedle swego uznania w organizacjach feministycznych i pro life, liberalnych i konserwatywnych, narodowych i kosmopolitycznych, wyznaniowych i ateistycznych. Tak jak zróżnicowane jest społeczeństwo, zróżnicowani są adwokaci. Różnice poglądów między nami są wręcz naturalne. Z tym, że zaangażowani społecznie czy politycznie adwokaci powinni to jednak robić na własny rachunek, a nie całej Adwokatury. Powinni uszanować odmienne poglądy innych adwokatów, którzy sobie nie życzą aby na ich konto Adwokatura stała się stroną wojen ideologicznych. Uważam też, ze bardzo źle się będzie działo we władzach adwokackich, gdy zasiadający w nich koledzy nie będą potrafili zostawiać swoich poglądów przed drzwiami i będą niejako na smyczy prowadzić ogół adwokatów do komunii jedynie słusznych poglądów.

Tak, manifestować powinni swoje poglądy lewicowi adwokaci na koszt swój własny a nie całej Adwokatury. Dotyczy to dosłownie i w szczególności rzecznika dyscyplinarnego – gdyż pokaźna część składek adwokackich przeznaczana jest na funkcjonowanie pionu dyscyplinarnego i na jego apanaże. Można wręcz powiedzieć, że na zaspokojenie uroszczeń pionu dyscyplinarnego przeznaczane są całe zasoby warszawskiej adwokatury.

W normalnej sytuacji adwokat piastujący urząd dyscyplinarny podałby się do dymisji, gdy chce uprawiać gry ideologiczne. Na tak honorowe zachowanie nie ma co liczyć, za kilka miesięcy są wybory na kolejną kadencję rzecznika i adwokat Stępiński zrobi wszystko aby przypodobać się środowisku warszawskiej lewicy, która okupuje władze stołecznej palestry. Wiarygodność pionu dyscyplinarnego jest więc dla niego i jego środowiska niczym wobec możliwości walenia pałką dyscyplinarną w ideologicznych wrogów. Szczególnie przydatny jest tu delikt dyscyplinarny „nieokazywania szacunku organom Adwokatury" co rzecznik Stępiński zdaje się rozumieć jako parasol ochronny władz adwokackich przed uzasadnioną krytyką i korzystaniem przez adwokatów z ich uprawnień.

Władze warszawskiej adwokatury mają od dawna ogromny problem z upolitycznionym pionem dyscyplinarnym. Stanowiska prezesa sądu dyscyplinarnego, sędziego czy rzecznika dyscyplinarnego uzyskuje się w wyniku wyborów, co powoduje że stanowiska te mają charakter polityczny, a osoby je piastujące mają trudności ze zrozumieniem, że nie są politykami których zadaniem jest lansowanie określonej linii politycznej i zwalczanie wrogów ideologicznych. Co niektórzy z nich nie tylko wyrażają swoje poglądy prywatnie, ale bez cienia zażenowania manifestują je publicznie, nie rozumiejąc, że w ten sposób adwokaci o odmiennych poglądach nie mają elementarnej gwarancji bezstronności takich osób. Odnieść można wręcz wrażenie, że pion dyscyplinarny służyć ma wylansowaniu tychże osób i w ten sposób umożliwić im wejście do wielkiej polityki – po stronie lewicowej oczywiście.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?