Wspieranie podaży oznacza wspieranie popytu, bo jak nie upadną przedsiębiorcy to nie tylko uratuje to produkcję i usługi, ale i miejsca pracy, a więc popyt. Nie jest to zatem problem sporu Keynes versus Hayek o zakres interwencjonizmu państwowego, który zdefiniował współczesną ekonomię. Nie chodzi tu tylko o pobudzanie popytu, ale o ratowanie podaży, aby było co kupować i aby miał kto kupować.
Problem od strony ekonomicznej wydaje się bardziej złożony. W świecie globalizacji na sytuację gospodarki kraju wpływa łańcuch dostaw. Nie wystarczy zatem wpompować środki do gospodarki krajowej, ale trzeba ją otworzyć na inne gospodarki przy założeniu, że one także otworzą się. Jedną kwestią jest zatem pomoc wewnętrzna, ale nie mniej ważne jest odmrożenie współpracy zewnętrznej. Doświadczają tego teraz Chiny, gdzie zasadniczym problemem gospodarczym jest zamknięcie świata, dla którego Chiny produkują. Jest to duży sprawdzian nie tylko dla polskiego rządu i NBP, ale i dla rządów innych państw, a także dla Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego, Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Równowaga budżetowa jest ważna. Ekonomiści spierają się czy dług publiczny jest dobry czy zły. Intuicja podpowiada, że równowaga budżetowa jest bezpieczna. Życie uczy, że nie należy żyć ponad stan. Jest to zasada dość oczywista w przypadku gospodarstw domowych i przedsiębiorców. Staje się ona bardziej złożona w przypadku państwa czego dowodzi spór Keynesa z Haykiem oraz wpływ ich poglądów na politykę rządów. Spór Keynesa i Hayka dotyczył poziomu interwencji państwa w gospodarkę. Ne mam wątpliwości, ż państwo powinno być regulatorem zasad wolnej i uczciwej konkurencji oraz arbitrem (przez wymiar sprawiedliwości) a nie agresorem podważającym grę wolnorynkową. Podzielam opinię Hayka, że nadmierna obecność państwa w gospodarce może prowadzić do totalitaryzmu. Państwa nie może być w nadmiarze w gospodarce, ale nie oznacza to, że państwo ma być zupełnie i zawsze nieobecne.
Covid-19 i wynikające stąd zakazy formułowane przez państwo zamrażają w interesie zdrowia obywateli wolną i uczciwą konkurencją w sposób, który powoduje, że wielu przedsiębiorców, ich kontrahentów i pracowników „umrze" przez koronawirusa nie chorując na koronawirusa. Warto mieć w tych czasach nie tylko ministra zdrowia od zdrowia fizycznego, ale także ministra zdrowia od zdrowia gospodarczego i ministra zdrowia od zdrowia społecznego. COVID-1 wymaga holistycznego ministra zdrowia.
Czas COVID-19 to czas uwalniania się od dogmatów zwolenników interwencji państwa i jej przeciwników. Warunki wolnej i uczciwej konkurencji zostały zaburzone. Interwencja państwa w takim przypadku nie jest naruszeniem zasad wolnego rynku, ale podaniem antybiotyku, bez którego Goliat może przeżyje, ale Dawid na pewno umrze.
Popyt i podaż nie mają sobie nic do powiedzenia ... Zamrożenie gospodarki spowodowało brak dopływu gotówki. Przedsiębiorcy zostali pozbawieni możliwości sprzedawania towarów i usług, a w konsekwencji otrzymywania zapłaty w zamian za oferowany towar i usługę. Powoduje to reakcję łańcuchową. Skoro przedsiębiorca nie ma przychodu to nie ma możliwości płacić swoim wierzycielom, w tym swoim pracownikom, a jego wierzyciele swoim pracownikom. Powoduje to brak środków, aby produkować i brak środków, aby kupować. Popyt i podaż spotykają się, ale nie po to, aby wymienić się dobrem za pieniądz (do ut des, czyli daję, abyś dał), ale po to, aby powiedzieć sobie, że ... nie mają sobie nic do powiedzenia, a więc nie są w stanie wymienić się, bo nie mają czym. Musi zatem interweniować państwo, które zamroziło popyt i podaż. Nie można stać na straży dogmatu równowagi budżetowej jako podstawowej wartość konstytucyjnej zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem TK. Było ono kształtowane w warunkach zwyczajnych, a nie w warunkach wojny. Rząd musi mieć tu elastyczność. Nie można dogmatycznie zwalczać udziału banku centralnego w rozwiązywaniu problemu poprzez pośrednie finansowanie długu państwa oraz zapewnienie płynności przedsiębiorcom (np. skup obligacji skarbowych, kredyt wekslowy). Po każdej katastrofie życie odrodzi się, ale żyjemy tu i teraz, a więc nie można zapominać o żyjących. Umiera słabszy organizm, a my mamy moralny obowiązek walczyć o słabszych. Tego m. in. uczył ojciec kapitalizmu Adam Smith w „Theory of moral sentiments". Państwo musi podjąć ryzyko ratowania obywateli, skoro zamroziło w trosce o nich ich źródła przychodu. Oczywiście trzeba bronić się przed inflacją, bo do tych którzy nie mają gotówki inflacja dołącza tych, którzy mają gotówkę, ale którą inflacja zjada powodując, że gotówki nie mają ci którzy jej nie mają i ci którzy nominalnie ja mają, ale ją tracą. Deflacja jako przewaga podaży nad popytem i niższa dostępność kredytów też jest groźna, bo prowadzi do obniżenia konsumpcji, a w efekcie do ograniczenia inwestycji, produkcji, obniżenia płac oraz zatrudnienia.