Bartosz Merczyński: Koronawirus a restrukturyzacje - o możliwych scenariuszach rozwoju wypadków

O tym jak pandemia koronawirusa wpłynie na gospodarkę można na razie tylko spekulować. Bezdyskusyjnie wpływ ów będzie znaczący, ale jaki? Niektórzy zyskają, większość straci. Niektórzy stracą zyski i możliwość rozwoju, niektórzy płynność. Niektórzy utracą dotychczasowe źródła przychodów przez spadek albo wręcz ustanie popytu inni nie będą mogli obsłużyć swych klientów w wyniku przerw w dostawach podzespołów. Inni jeszcze padną ofiarą zatorów płatniczych.

Publikacja: 26.03.2020 10:08

Bartosz Merczyński: Koronawirus a restrukturyzacje - o możliwych scenariuszach rozwoju wypadków

Foto: Adobe Stock

Wizja kasandryczna, ale chyba całkiem realna. Już dziś na rynku funkcjonuje mnóstwo nadmiernie zadłużonych (przelewarowanych) firm, które koniec z końcem wiązały przez ostatnie lata jedynie dzięki niskim stopom procentowym i gotowości banków do refinansowania kredytów. Dla tzw. "zombie borrowers" najmniejsze nawet zmniejszenie przychodów pozbawić je może zdolności do zaciągania nowych kredytów na spłatę bieżących.

Jak zareagują zagrożeni przedsiębiorcy, jak zareagują ich wierzyciele, jak funkcjonować będzie szeroko rozumiane otoczenie prawne i system restrukturyzacji?

Pospekulujmy...

1. Przedsiębiorcy zagrożeni niewypłacalność lub już niewypłacalni, którzy za namową swych doradców „uciekną się" pod ochronę sądów restrukturyzacyjnych mogą być bardzo zawiedzeni. Jeszcze zanim świat usłyszał o koronawirusie system postępowań restrukturyzacyjnych był niewydolny, a to głównie za sprawą nadmiernego przeciążenia sądów. Przy ograniczeniu funkcjonowania sądów i poszerzającej się luce kadrowej (sędziowie też mogą chorować i też mają dzieci, których szkoły zamknięto!) niewydolność systemu może osiągnąć nieznane dotychczas rozmiary. Być może zyskamy kolejne niechlubne rekordy, a prowadzenie postepowania sanacyjnego przez 4 lata (tak, zdarza się to już teraz!) przestanie kogokolwiek dziwić.

2. Obawiam się, że przedsiębiorcy po złożeniu wniosku restrukturyzacyjnego czekać mogą wiele miesięcy na jego rozpoznanie, pozostając w zawieszeniu i bez ochrony przed wierzycielami. Nawet najbardziej odformalizowane postępowania restrukturyzacyjne nie obędą się przecież bez sądu.

3. Znaczenie zyskają restrukturyzacje pozasądowe. Mam nadzieję, że zarówno dłużnicy, jak i ich wierzyciele (szczególnie finansowi) usiądą do stołów, aby renegocjować warunki spłaty zobowiązań, chowając uprzedzenia i uruchamiając pragmatyzm.

4. Przez dłuższy czas w relacjach firm zagrożonych niewypłacalnością z wierzycielami dominować będą rozwiązania prowizoryczne, swoiste pakty o nieagresji zapewniające ochronę przed czynnościami egzekucyjnymi, czy wypowiadaniem umów, tymczasowo zmniejszające obciążenia i utrzymujące satus-quo. Zawieranie umów standstill jest już ugruntowana praktyką, ale umowy te, szczególnie w obecnej sytuacji, powinny być zawierane jak najwcześniej, aby nie doszło do niekontrolowanego wyścigu egzekucyjnego wierzycieli i dekompozycji przedsiębiorstw. Wierzyciele mogą być bardzie zainteresowani tego typu rozwiązaniami, szczególnie, gdy planowali prowadzić egzekucję z nieruchomości (wymagającej znaczącego zaangażowania sądu). Dłużników przekonywać może to, że ich „Plan B" tzn. restrukturyzacja sądowa będzie mniej skuteczna lub co najmniej mniej pewna niż dotychczas.

5. Apetyt na inwestowanie w obecnych okolicznościach zapewne spadnie. Wiele trwających procesów restrukturyzacyjnych bazujących na współpracy z inwestorami (nabywcami przedsiębiorstw albo aktywów podlegających dezinwestycjom) wymagać będzie zatem gruntownej rewizji. Dla wielu właścicieli firm strategie typu „exit" mogą zwyczajnie zniknąć. W tych okolicznościach dłużnikom i wierzycielom pozostanie niełatwa kohabitacja, wymagająca większej niż dotychczas elastyczności.

6. Cash is king – dostawcy, częściej niż dotychczas, domagać się przedpłat lub „twardego" zabezpieczenia np. w postaci gwarancji. Reakcja banków oraz ubezpieczycieli i ich decyzje o utrzymywaniu, cięciu lub zwiększaniu limitów gwarancyjnych będzie mieć kapitalny wpływ na to, którzy przedsiębiorcy wyjdą z tarapatów obronną ręką.

7. Stosowanie rachunków escrow zabezpieczających obie strony transakcji zyskać może większą niż dotychczas popularność. Barierą pozostaną koszty prowadzenia rachunków. Być może niektóre banki zdecydują się na uatrakcyjnienie swej oferty.

8. Zwiększy się liczba sporów sądowych pomiędzy kontrahentami na tle niewykonania umów. Termin „siła wyższa" odmieniany będzie przez wszystkie przypadki i po słowie „koronawirus" będzie najczęściej wyszukiwaną frazą w internecie. Rozstrzygnięcia zajmą lata (do dziś nieprawomocnie zakończone są przecież niektóre spory związane z budową infrastruktury na Euro 2012...), co utrudniać będzie ocenę zdolności kredytowej i potencjału restrukturyzacyjnego firm.

Tyle spekulacji. Obecnie pewna jest tylko niepewność, i choć tej, jak wiadomo nikt, nie lubi (zwłaszcza przedsiębiorcy i inwestorzy) musimy się do niej przyzwyczaić.

dr Bartosz Merczyński, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny, partner w Allen & Overy, A. Pędzich sp.k.

Opinie Prawne
Pietryga: Czy pięciominutowy „comeback” Ryszarda Kalisza zagrozi demokracji?
Opinie Prawne
Kappes, Skrzydło: Neosędziowie SN mieliby orzekać o ważności wyborów? Naprawdę?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Konkurs na właściwego rabina
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Walka z szarą strefą. Władza tworzy patologie, by je potem zwalczać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ryzykowna woltyżerka słowna przewodniczącego PKW
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10