Dziwne dzieje cen ropy

Biada! Biada! Obcy interwenci znowu atakują mateczkę Rosję!

Publikacja: 13.01.2016 20:00

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Latem roku 1610 przez bramy Kremla wjechali dumni polscy husarze. Jesienią roku 1812 miasto okupowali rozpustni Francuzi. Zimą roku 1941 na przedmieścia Moskwy wdarły się bezlitosne niemieckie dywizje pancerne.

No i dzisiaj znowu mury Kremla atakują podstępni interwenci. Nowych najeźdźców nie chronią pancerze. Na co dzień noszą garnitury, jako głównej broni używają laptopów i smartfonów, a zajmują się pozornie niewinnym kupowaniem i sprzedażą surowców. A ich wodzem jest – podobno – przebiegły czarnoskóry watażka z odległego Waszyngtonu, sterujący na zgubę Rosji cenami ropy. Tak skutecznie, że spadły one właśnie w okolice 30 dolarów za baryłkę, a więc o ponad 70 proc. w porównaniu z sytuacją sprzed półtora roku.

Historia cen ropy naftowej jest niezwykła. Przez całe dekady świat zachodni pławił się w taniej ropie, co ułatwiało spektakularny rozwój gospodarczy. Potem, w latach 1973 i 1979, przyszły dwa szoki naftowe. Arabscy producenci zainicjowali monopolistyczną zmowę, w rezultacie której ceny ropy wzrosły 12-krotnie, a Zachód wpadł w dekadę deflacji (recesji połączonej z inflacją). Realna cena baryłki (uwzględniająca zmiany cen innych towarów) była w roku 1980 ponadtrzykrotnie wyższa niż dziś.

Potem zaczęło się szybowanie w dół. Zachód zacisnął pasa i zaczął oszczędzać energię, współpraca producentów ropy osłabła. Cena baryłki spadła o 90 proc. Zachód znowu triumfował, producenci zubożeli, ZSRR, a potem Rosja praktycznie zbankrutowały.

I wtedy przyszedł zbawca Putin. Miał szczęście, bo ceny ropy znów poszybowały w górę. Po ich 15-krotnym wzroście Rosja znów uwierzyła, że jest supermocarstwem, i zaczęła agresywne działania wobec sąsiadów. I działo się tak aż do czasów eskapady w Donbasie. Zachód nałożył na kraj sankcje (które na Kremlu początkowo wyśmiewano), a Waszyngton użył swoich wpływów po to, by zbić cenę ropy, stojącą u podstaw finansowej siły Rosji. Dzisiaj, przy spowalniającej gospodarce Chin, spadek cen poszedł dalej, niż sądzono, i chyba wyrwał się spod kontroli. A Moskwie zajrzał w oczy strach.

Czy obecny spadek cen ropy będzie miał dalekosiężne konsekwencje? Nie wiadomo. Nie wiadomo, jak długo utrzymają się niskie ceny surowca. Nie wiadomo, jak wpłynie to na globalną gospodarkę. Nie wiadomo, jak długo Rosja wytrzyma niskie ceny ropy, zużywając zgromadzone w latach prosperity rezerwy walut. Ale widać wyraźnie, że trwałego dobrobytu i siły gospodarczej nie buduje się na największych nawet zasobach surowców. Buduje się je na pracy, oszczędności i przedsiębiorczości ludzi.

Co dedykuję części polskich polityków, którzy ostatnio zaczęli przypominać, że „największym skarbem polskiej gospodarki jest węgiel".

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10