Z danych Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej oraz Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika, że wśród dzieci w wieku 14–16 lat blisko 60 proc. chłopców i ponad 20 proc. dziewcząt ma kontakt z pornografią. – Zdarzają się już dziesięcioletnie dzieci, które są uzależnione od takich treści – mówi Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, specjalista od bezpieczeństwa dzieci w internecie. I opowiada, że trafił nawet na grupę chłopców z czwartej klasy szkoły podstawowej, którzy zainspirowani filmami, planowali gwałt na swojej wychowawczyni. – Seksting wśród nastolatków to także efekt oglądania filmów porno. Dziewczynki są przekonane, że powinny być uległe wobec chłopców, stąd z taką łatwością wysyłają im swoje intymne zdjęcia – tłumaczy.
Pod koniec ubiegłego roku Fundacja Twoja Sprawa przygotowała projekt ustawy zakładającej, że na dostawcy internetu spoczywałby obowiązek skutecznej weryfikacji wieku osoby, która wchodzi na taką stronę. Dostępne strony zawierające niedozwolone treści wpisywane miałyby być do specjalnej bazy. I jeśli dostawca internetu by ich nie zablokował, poniósłby finansową karę.
Projektem zainteresował się premier Mateusz Morawiecki. Poinformował, że będzie on stanowił bazę do wypracowania konkretnych rozwiązań. Przedstawione przez ministra Zagórskiego propozycje rozwiązań to właśnie efakt tych prac.
– Technologia może pomóc w utrudnianiu dostępu do treści o charakterze seksualnym i należy z niej korzystać – mówi Martyna Różycka, ekspertka Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej.
Jak tłumaczy, strony pornograficzne z reguły są dobrze rozpoznawane przez filtry, więc zablokowanie dostępu do takich treści z technicznego punktu widzenia jest możliwe do zrobienia.
Innego zdania jest Łukasz Wojtasik. – W wielu krajach rozmawia się o takich rozwiązaniach, ale nigdzie nie udało się ich wdrożyć. W Wielkiej Brytanii takie próby trwają już kilka lat. Nie sądzę także, by udało się skutecznie zablokować dostęp na poziomie wyszukiwarek. Jest ich zbyt wiele, a ograniczenie się do głównych nie załatwia sprawy – tłumaczy. I dodaje, że obecnie dostępne blokady chronią dzieci niemal w 100 proc. przed nieodpowiednimi treściami. – Niestety, tylko co czwarty rodzic z nich korzysta – dodaje.