Mówił o tym gość Tomasza Pietrygi w poniedziałkowym programie #RZECZoPRAWIE Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
- Obawy bankowców troszkę osłabły, bo nowe przepisy ograniczone zostały o zmiany dotyczące Funduszu Wsparcia, o które zresztą Związek Banków Polskich zabiegał. Dobrze się stało, że posłowie doszli do przekonania, iż propozycje z pierwotnego projektu prezydenckiego były nadmiarowe, szły w złym kierunki, rodziły zagrożenia dla sektora finansowego. A co istotne spotkały się także z negatywną oceną samych frankowiczów, którzy bez ogródek krytykowali projekt. Podczas posiedzenia komisji finansów publicznych przedstawiciele organizacji skupiających frankowiczów wyrażali daleko idącą dezaprobatę dla tego projektu okraszoną jeszcze hejtem kierowanym do Kancelarii Prezydenta i całego parlamentu. Co ciekawe nie dostrzegali w projektowanych regulacjach żadnych pozytywów. Mówili, że ta ustawa nie jest dla nich, lecz dla biedaków. I to jest prawda, gdyż zdecydowana większość frankowiczów to ludzie w bardzo dobrej kondycji, bo dobra jest sytuacja w gospodarce, ludzie mają pracę. Przypadki, że ktoś nie jest w stanie spłacać kredytu są odosobnione, związane z jakimiś szczególnymi sytuacjami losowymi - powiedział Jerzy Bańka.
Na co może liczyć frankowicz, gdy ta ustawa wejdzie w życie?
- Na 72 tys. zł przez 12 lat bez odsetek. To jest ogromny benefit! Niezrozumiałe jest dla mnie, że frankowicze nie potrafią tego docenić. To jest po prostu irracjonalne. Osoba, która ma kredyt mieszkaniowy, nieważne, czy w złotych, czy walutowy, po spełnieniu określonych przesłanek może ubiegać się o jeden z dwóch rodzajów wsparcia finansowego. Wsparcie to sprowadza się do kwoty 2 tys. zł miesięcznie przez okres trzech lat. Jest to nowa pożyczka, ale nieoprocentowana i z możliwością umorzenia części jej spłaty - stwierdził ekspert.
Kto będzie mógł liczyć na takie wsparcie? Jerzy Bańka wymienił trzy przesłanki: