21 października szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk zorganizował konferencję prasową, by podzielić się informacjami o budowie szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym, największej takiej placówki w Polsce. – Koszt wyniesie kilkanaście milionów złotych – oświadczył. – Są tam prowadzone dość poważne prace budowlane, jest też dużo kosztownych prac dotyczących kładzenia infrastruktury doprowadzającej tlen i elektryczność.
Później Centrum Informacyjne Rządu precyzowało, że w czasie budowy położono m.in. 45 km przewodów elektrycznych i 5 km rur miedzianych do dystrybucji tlenu, w czym brało udział kilkadziesiąt ekip, składających się z kilkuset pracowników i specjalistów.
CIR podkreślało, że „liczby są imponujące". Problem w tym, że na razie KPRM nie wydała na ten cel ani grosza.
Tak wynika z ustaleń posłów KO Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby. Parlamentarzyści, którzy zasłynęli z kontroli w Ministerstwie Zdrowia, dotyczącej zakupu respiratorów od firmy byłego handlarza bronią, teraz badają kulisy powstawania szpitala. „Kancelaria Prezesa Rady Ministrów dotychczas nie wydatkowała środków na cele związane z realizacją ww. decyzji" – napisał im Michał Dworczyk w piśmie datowanym na 9 listopada.
Jak to możliwe? Chodzi o to, że rząd buduje szpital na podstawie decyzji premiera Mateusza Morawieckiego – podobnie było z organizacją majowych wyborów kopertowych. Podstawę prawną do wydawania przedsiębiorcom poleceń „w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii" dają premierowi ustawy covidowe. W przypadku wyborów wydał je Poczcie Polskiej i PWPW, a tym razem polecenie otrzymała PL.2012+, zarządzająca stadionem spółka celowa Skarbu Państwa.