Zawieszenie prawa do azylu na polsko-białoruskiej granicy, które obowiązuje od czwartku od północy przez 60 dni, wprowadził premier Donald Tusk zaledwie kilka godzin po tym, jak prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Pozwala ona w sytuacji „poważnego i rzeczywistego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa lub społeczeństwa” zamknąć granice dla uchodźców. Błyskawiczna decyzja premiera zaskoczyła nawet służby chroniące granicę, które od marca borykają się z ogromnym wzrostem prób nielegalnej migracji.
Gigantyczna presja na granicę polsko-białoruską. Głównie młodych mężczyzn, którzy nie są zainteresowani azylem w Polsce
Tylko w tym miesiącu na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział Straży Granicznej odnotowano ponad 1,9 tys. prób nielegalnego przekroczenia. W ostatnią środę m.in. w rejonie Bobrownik, Narewki, Białowieży i Czeremchy takich prób było ponad 180. Migranci próbowali sforsować techniczną barierę (używając akumulatorowych pilarek, drabin i lewarków). W Dubiczach Cerkiewnych agresywna grupa mężczyzn po białoruskiej stronie obrzucała polskie patrole konarami drzew. Część migrantów próbuje przepłynąć przez graniczne rzeki – Istoczankę, Wołkuszankę czy Świsłocz – używając do tego pontonów. To głównie młodzi mężczyźni pochodzący w dużej części z Iraku i Afganistanu.
Czytaj więcej
PiS pogrzebał liberalną demokrację, PO nie zamierza jej ratować. W Polsce zawieszono prawo do azy...
MSWiA podkreśla, że „zawieszenie prawa do azylu likwiduje jeden z podstawowych czynników przyciągających cudzoziemców i podejmowania przez nich prób nielegalnego przekraczania polskiej granicy, pomimo że ich celem jest podróż do innych państw członkowskich UE czy Wielkiej Brytanii”.
– Azyl w Europie kusi migrantów do podejmowania ryzyka, korzystania z usług przemytników. Sami jesteśmy ciekawi, jak zareagują siatki przemytnicze i sami cudzoziemcy po wprowadzeniu nowego prawa. Tej części, a jest ich więcej, która nie jest zainteresowana ochroną w Polsce, raczej nie zniechęci – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z funkcjonariuszy Straży Granicznej.