Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia wielokrotnie mówili, że duża liczba zgonów osób ze stwierdzonym koronawirusem SARS-CoV-2 wynika także z tego, że chorzy późno zgłaszają się do lekarzy i próbują się leczyć w domu. Rzecznikowi resortu przypomniano w Radiu Plus, że pojawiają się głosy osób zakażonych, które mówią, że chorzy "natrafiają na ścianę jeśli chodzi o służbę zdrowia" i że nie mogą oni liczyć na to, że zostaną przez lekarza osłuchani, a pomoc dostają dopiero osoby w stanie wymagającym hospitalizacji.
Czytaj także:
Rząd nie widzi powodu, by zmieniać termin matur
Wojciech Andrusiewicz był pytany, czy w sytuacji, gdy chętni medycy zostali zaszczepieni przeciw COVID-19 służba zdrowia i punkty POZ nie powinny zostać otwarte, by chorzy mogli być wcześniej niż teraz diagnozowani. - Cały czas mobilizujemy Podstawową Opiekę Zdrowotną i zachęcamy do jeszcze szerszego otwarcia - odparł. - Personel medyczny w Polsce jest personelem już zaszczepionym - dodał.
Na uwagę, że pacjent z COVID-19 nie zostanie przyjęty w przychodni i może liczyć tylko na teleporadę rzecznik Ministerstwa Zdrowia odpowiedział: - Niestety, my nie mamy wpływu na to, czy przychodnia się otworzy, czy nie.
- My mamy wpływ na to, żeby personel mógł się czuć bezpiecznie i to zrobiliśmy, czyli wyszczepiliśmy personel medyczny w Polsce - dodał.
"Duży apel z naszej strony do Podstawowej Opieki Zdrowotnej"
- Monitorujemy tę otwartość. Jeżeli Podstawowa Opieka Zdrowotna ma wypełnić zalecenia, w tym m.in. np. przyjmowanie dzieci do 6 roku życia, to staramy się uczciwie to kontrolować tak, by dzieci do 6 roku życia były przyjmowane, by pacjenci, którzy są pacjentami pierwszorazowymi, by pacjenci z chorobami poważnymi byli przyjmowani - mówił rzecznik.