Po ponad dwóch latach spektakularnego rozwoju, w drugiej połowie 2019 r. polska gospodarka zaczęła wyraźnie hamować. Nadchodzący rok tego trendu nie zmieni. Spowolnienie będzie jednak najprawdopodobniej łagodniejsze, niż można się było obawiać jeszcze kilka miesięcy temu.
Uczestnicy ankiety „Rzeczpospolitej" przeciętnie prognozują, że tempo wzrostu polskiej gospodarki zmaleje w 2020 r. do 3,4 proc. z około 4,2 proc. w 2019 i 5 proc. w poprzednich dwóch latach. Przy tym największy pesymista spośród 25 uczestników ankiety oczekuje, że PKB Polski powiększy się w 2020 r. o 2,5 proc., największy optymista spodziewa się zaś wzrostu tego wskaźnika o 3,9 proc. Pierwsza z tych prognoz oznaczałaby, że polska gospodarka rozwijałaby się najwolniej od 2013 r., ale zarazem wyraźnie szybciej niż w owym roku (1,4 proc.).
– Biorąc pod uwagę historyczną zależność między spowolnieniami w Polsce i strefie euro, trudno zakładać, że wzrost polskiego PKB zwolni w 2020 r. poniżej 3 proc., o ile nie zakłada się istotnego załamania aktywności w Europie Zachodniej – tłumaczy Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. To zaś uchodzi za scenariusz mało prawdopodobny.
Większość ekonomistów uważa, że strefa euro ma za sobą dołek cyklu koniunkturalnego, a w 2020 r. jej wzrost ustabilizuje się na niskim poziomie z 2019 albo nawet nieco przyspieszy, jeśli dojdzie do ożywienia w globalnym handlu. Wielu podkreśla też, że polski eksport był zadziwiająco odporny na spowolnienie w strefie euro i są powody oczekiwać, że tak będzie nadal.