Dołożyła się do tego także polityka, konkretnie spory wewnętrzne i coraz głośniejsze hasła populistyczne — pisze Bloomberg. To dlatego w trzecim kwartale PKB był o 0,1 pkt. proc. mniejszy, niż w kwartale drugim, zaś czwarty kwartał miał wynik jeszcze o 0,2 pkt. proc. gorszy, niż trzeci — wynika z danych Istatu. Włosi przyznają, że nie spodziewali się tak złych danych, chociaż premier Giuseppe Conte ujawnił, że pod koniec roku 2018 rzeczywiście oczekiwano niewielkiego spowolnienia.
Włoska gospodarka znalazła się pod lupą inwestorów w czasie sporu rządu z Brukselą jesienią 2018. Unii Europejskiej chodziło o to, że budżet przedstawiony przez rząd w Rzymie jest zbyt optymistyczny, zwłaszcza jeśli chodzi o zakładane tempo wzrostu gospodarki i podstawy na jakich zostały oparte wyliczenia oraz hojne wydatki na cele, które gospodarce nie pomogą. W listopadzie-grudniu pojawiły się nawet na rynku pogłoski, że kryzys zaufania we Włoszech może stać się zalążkiem już nie tylko włoskiej, ale wręcz europejskiej recesji. Ekonomiści zwracali uwagę na to, że w rządzie koalicyjnym jedna partia opowiadała się za cięciem podatków dla małego i średniego biznesu, podczas gdy druga chciała szybkiego finansowania dla programów społecznych. Te dwa pomysły wydatków były ewidentnie zbyt dużym obciążeniem dla budżetu, stąd reakcja Brukseli.
- Wrogowie Europy, którzy zabarykadowali się w brukselskim bunkrze - mówił wtedy o Komisji Europejskiej wicepremier Włoch, Matteo Salvini.
Prawda jednak była taka, że włoska gospodarka nie była w stanie odzyskać swojej siły od kryzysu w 2008 roku.
Zdaniem Salviniego, to jednak Jean-Paul Juncker , przewodniczący KE i Pierre Moscovici, unijny komisarz ds. gospodarczych są zdrajcami, którzy zrujnowali nie tylko europejską , ale przede wszystkim włoską gospodarkę. W tym sporze chodziło o to, że Bruksela zakwestionowała możliwość sfinansowania deficytu budżetowego w wysokości 2,4 proc. PKB w sytuacji, gdy dług publiczny wynosi 131 proc. PKB, czyli jest dwukrotnie wyższy od limitu wyznaczonego dla krajów strefy euro. Nie brakowało także oskarżeń wobec poprzednich władz, które zdaniem drugiego wicepremiera, Luigi di Maio miały kłamać opisując stan gospodarki.