Jednak sądy interpretują wyrok TSUE w różny sposób. Nie ma jednoznacznego trendu, że frankowicze albo strona bankowa będzie górą. Dlaczego pan odczytuje jednoznaczne zagrożenie dla złotego?
Niestety polskie sądy orzekają z opóźnieniem. Jedna ze znanych kancelarii miała w III kw. 2018 r. 200, a w III kw. 2019 r. 2500 nowych spraw. Wyrok TSUE był w pierwszych dniach października. Dopiero przekonamy się jaka będzie skala tych pozwów.
Dla polskich banków frankowe kredyty to aktywo. Spodziewają się wpływu pieniędzy zależnych od kursu franka. Jeżeli tego zabraknie, to te franki trzeba odkupić. Skala tej transakcji jest na tyle duża, że może mieć wpływ na rynek.
Kredytów frankowych w polskiej gospodarce jest ok. 100 mld zł. Kredytów walutowych ok. 130 mld zł. Banki zawiązały na to około 1 mld zł rezerw. Analitycy szacują, że giełdowa wartość polskich banków uwzględnia oczekiwaną stratę banków rzędu 20-30 mld zł. Przyjmując wartość 25 mld zł, należałoby przyjąć, że na skutek wyroków sądowych przewalutowaniu ulegną kredyty wyceniane dziś na ok. 50 mld zł. To oznacza, że banki będą musiały odkupić 11-12 mld euro obcych walut, niezależnie od bieżącego kursu. Jest to zachęta dla spekulacji, aby zmusić polskie banki do wydania więcej złotówek na odkupienie franków.
Jak bardzo złoty może się osłabić?
To rząd wielkości 10 proc., ale w scenariuszu, kiedy globalna gospodarka radzi sobie przyzwoicie, Stany Zjednoczone nie wpadają w recesję, a Europa nie ma problemów jak w 2012 r.