A jest to przecież państwo, które w 2005 r. razem z Francją odrzuciło w referendum traktat konstytucyjny.
Od jakiegoś czasu Mark Rutte, premier Holandii, obok Emmanuela Macrona jest w UE ikoną dla tych, którzy w imię liberalnych wartości walczą z tak zwanymi populistami. To on w ostatnich wyborach zatrzymał Geerta Wildersa i jego Partię Wolności w drodze do władzy i to w momencie, kiedy niektórzy zaczęli już wierzyć, że walą się wszystkie filary liberalnego świata. Jednak po dwóch latach funkcjonowania rządu, który Rutte sklecił jako rodzaj liberalnego frontu przeciwko populistom, nie jest pewne, czy zbawca liberalnej polityki nie okaże się jej grabarzem – przynajmniej w Holandii.
Demokratyczne Forum Thierry'ego Baudeta zaledwie w ciągu trzech lat urosło do rangi najsilniejszej politycznej partii w Holandii. W ostatnich wyborach regionalnych było niekwestionowanym zwycięzcą. Forum, które powstało jako ruch społeczny na rzecz referendum w sprawie odrzucenia umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą, jest dzisiaj przykładem narodowego populizmu nowej generacji. Jego program skupia się na obronie państwa narodowego, poparciu dla form bezpośredniej demokracji, walce z polityką fiskalną i migracyjną Unii, wprowadzeniu ulg podatkowych, reformie edukacji i rozbudowie sił zbrojnych. Sam Baudet, który należy do nowego pokolenia polityków, jest także wziętym intelektualistą – doktorat pisał u brytyjskiego konserwatysty Rogera Scrutona – a jedna z książek Holendra nosi znamienny tytuł „Ojkofobia".
Nowa generacja narodowego konserwatyzmu staje się w Europie faktem i stanowi realne zagrożenie dla UE, która opanowana została przez dogmatyczny liberalizm, stygmatyzujący przeciwników, ukrywający się za literą prawa, centralizujący władzę i eksperymentujący z formami cenzury prewencyjnej. Dla takich polityków jak Baudet to dobra wiadomość.
Autor jest profesorem Collegium Civitas