– Nigdy rządowe transfery nie przybierają takiej skali i nie mają takiego przełożenia na gospodarkę, by stały się swoistym perpetuum mobile – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – To znaczy, że do budżetu wraca tylko nieznaczna część takich wydatków – wyjaśnia.
Czytaj także: Z „piątki” PiS niewiele wróci do budżetu
Jaka to może być część w przypadku tzw. nowej piątki PiS? Najbardziej optymistyczne szacunki, wynikające m.in. z analiz przedstawianych przez resort finansów, mówią o 8–9 mld zł dodatkowych wpływów budżetowych z podatków (głównie VAT) oraz składek (m.in. do ZUS).
Czytaj także: Gdy konsumpcyjny impuls wygaśnie
– Moim zdaniem to jednak mrzonka – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku. I wylicza, że kasa państwa na nowych transferach może zarobić 9–13 proc., czyli 3,6–5,2 mld zł, jeśli ich wartość sięgnie 40 mld zł rocznie.