Ropień zamiast ust

Rośnie liczba powikłań po zabiegach u kosmetyczki.

Publikacja: 08.09.2014 02:09

Ropień zamiast ust

Foto: 123RF

Pani Marta cieszyła się z gładkiego czoła dwa dni. A ściślej z obietnicy wyprasowania zmarszczek, bo zanim botoks wstrzyknięty jej przez kosmetyczkę miał szansę zadziałać, rozwinęła się infekcja. – Myślałam, że to siniak i do lekarza poszłam dopiero, kiedy czoło zaczęło mi ropieć. Skończyło się brzydką blizną – opowiada.

Ofiar źle przeprowadzonych zabiegów medycyny estetycznej jest coraz więcej. – Ostatnio regularnie trafiają do mnie pacjentki z powikłaniami po botoksie czy wstrzyknięciu kwasu hialuronowego – mówi dr Anna Pura-Rynasiewicz, specjalista dermatolog. – Kosmetyczki nie znają anatomii i często kwas hialuronowy zamiast, na przykład, znajdować się w bruzdach nosowo-wargowych migruje do policzka i pod oko. Podany w nieodpowiedni sposób i w nieodpowiednie miejsce może nie tylko się przemieszczać, ale też spowodować zator naczynia krwionośnego, a co za tym idzie, martwicę skóry w tej okolicy, a nawet ślepotę, jeśli zatkana zostanie tętnica doprowadzająca krew do gałki ocznej.

W Klinice Dermatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi leży stale po kilku pacjentów z powikłaniami po zabiegach kosmetycznych. – Najczęstsze są ropnie, np. na ustach, infekcje skóry: czyraki i liszajec, martwicą tkanek i zakażenia wirusem HIV lub HCV – mówi prof. Andrzej Kaszuba, kierownik kliniki.

Prof. Witold Owczarek, kierownik Kliniki Dermatologii Wojskowego Instytutu Medycznego, leczył pacjentkę, która po wstrzyknięciu botoksu nabawiła się głębokiej infekcji bakteryjnej fałdów nosowo-wargowych. Wypełniacz wstrzykiwała jej kosmetyczka.

– Tymczasem granicę skórno-naskórkową może przekroczyć jedynie lekarz lub pielęgniarka, mający odpowiednią wiedzę w zakresie anatomii, fizjologii i zakażeń. Mam pacjentki, które uczestniczyły w „botox party", gdzie wypełniacz wstrzykiwano jedną igłą – mówi prof. Kaszuba. Przez pięć lat jako konsultant krajowy dermatologii i wiceprezes Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego walczył o zakaz naruszania powłok skórnych przez osoby bez wykształcenia medycznego. Bezskutecznie.

Przepisy pozostają niejasne. Nadal nie można więc zabronić kosmetyczce wstrzykiwania botoksu czy kwasu hialuronowego, choć kupić go może tylko lekarz. Legalnie, bo w internecie oferowany jest każdemu.

– Zdarza się, że pacjentki przychodzą do mnie z preparatem kupionym w sieci i mówią, żeby im go wstrzyknąć, bo tak będzie taniej. Nie chcą zrozumieć, że to nie tylko nielegalne, ale i niebezpieczne, bo nikt nie wie, co to za substancja – tłumaczy prof. Owczarek. Internetowi handlarze oferują tanie preparaty z Chin, często „chrzczone" solą fizjologiczną.

Dr Pura-Rynasiewicz tłumaczy, że w przypadku zabiegów specjalistycznych przeprowadzanych przez kosmetyczki problemem mogą być nie tylko ich słabe umiejętności, ale także preparaty, których używają. Kosmetyczki z reguły wiedzą, że nie powinny przeprowadzać takich zabiegów, ale zdają sobie sprawę z tego, że nic im za to nie grozi – lekarz może utracić prawo wykonywania zawodu, one nie. Sprawa może trafić do prokuratora tylko wtedy, gdy poszkodowany je pozwie.

Problem stanowią nie tylko zabiegi wykonywane przez kosmetyczki, ale także przez lekarzy bez odpowiedniego przygotowania. – Nie widzę w tym nic złego, jeśli lekarz innej specjalności uzyska kwalifikacje z zakresu medycyny estetycznej. Ale dość często się zdarza, że na szkolenia przychodzą lekarze bez żadnej specjalizacji lub nieposiadający specjalizacji zabiegowych, którzy po kilku godzinach szkolenia uważają, że już opanowali daną dziedzinę i mogą przeprowadzać takie zabiegi. Ja robię to już 16 lat i cały czas się uczę – mówi dr Pura-Rynasiewicz.

Jak unikać powikłań? – Przede wszystkim korzystać z gabinetów nadzorowanych przez lekarzy. Niestety, w całej Polsce mogę je policzyć na palcach obu rąk. Dla pewności wszelkie peelingi skonsultujmy z dermatologiem. A na wykonanie mikrodermabrazji igłowej czy wypełnienie zmarszczek pozwalajmy tylko lekarzowi – mówi prof. Kaszuba.

Pani Marta cieszyła się z gładkiego czoła dwa dni. A ściślej z obietnicy wyprasowania zmarszczek, bo zanim botoks wstrzyknięty jej przez kosmetyczkę miał szansę zadziałać, rozwinęła się infekcja. – Myślałam, że to siniak i do lekarza poszłam dopiero, kiedy czoło zaczęło mi ropieć. Skończyło się brzydką blizną – opowiada.

Ofiar źle przeprowadzonych zabiegów medycyny estetycznej jest coraz więcej. – Ostatnio regularnie trafiają do mnie pacjentki z powikłaniami po botoksie czy wstrzyknięciu kwasu hialuronowego – mówi dr Anna Pura-Rynasiewicz, specjalista dermatolog. – Kosmetyczki nie znają anatomii i często kwas hialuronowy zamiast, na przykład, znajdować się w bruzdach nosowo-wargowych migruje do policzka i pod oko. Podany w nieodpowiedni sposób i w nieodpowiednie miejsce może nie tylko się przemieszczać, ale też spowodować zator naczynia krwionośnego, a co za tym idzie, martwicę skóry w tej okolicy, a nawet ślepotę, jeśli zatkana zostanie tętnica doprowadzająca krew do gałki ocznej.

Zdrowie
Potrzebujesz dofinansowania do protezy lub rehabilitacji? Fundacja Poland Business Run szuka beneficjentów!
Zdrowie
Pilotażowy program tabletki „dzień po” w aptekach bez spektakularnych efektów
Zdrowie
Czy grozi nam medyczny blackout?
Zdrowie
Badanie CeZ: Z narzędzi AI korzysta niecałe 5 proc. podmiotów leczniczych w Polsce
Zdrowie
Paweł Walicki, CMP: Profilaktyka powinna znaleźć się w gestii lekarza rodzinnego